Mateusz Rudyk to nasz najlepszy kolarz torowy, tegoroczny brązowy medalista mistrzostw świata i Europy. Marzy mu się występ na igrzyskach, do których musi się zakwalifikować. Jeśli weźmie udział w przyszłorocznej imprezie, nie jest bez szans wywalczenia medalu. Działacze Polskiego Związku Kolarskiego nie wierzą w to.
W tym roku to mój najlepszy sezon, ale trudno mi się cieszyć z sukcesów, jeśli dostaje informacje o rozmowie dwóch wiceprezesów: „Co ci sprinterzy, kwalifikacje może jakąś wydziobią i co z tego jak na IO nic nie zrobią. Weźmiemy się za nich, bo pozostawiają wiele do życzenia”. Jestem załamany. Przykro mi, że mimo sukcesów i ciągłej poprawy sportowej zawodników nie doceniają nas i chcą nas chyba „zniszczyć”. Nie mam zamiaru już dłużej milczeć. Niech ludzie zobaczą kto rządzi u nas w związku kolarskim
— napisał na twitterze Rudyk.
Sytuacja w PZKol od dawna jest dramatyczna. Ogromne długi (szacuje się je na 15 mln. zł) spowodowały, że działacze zastanawiali się czy nie sprzedać toru kolarskiego w Pruszkowie. Komornik zajął tam nawet sprzęt kolarski. O PZKol było też głośno za sprawą strojów na mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym w Yorkshire, a właściwie ich braku. Doszło nawet do tego, że w internecie ruszyła zbiórka kibiców na ubiory dla reprezentantów Polski. Przeciwko PZKol toczy się ok. 80 spraw prowadzonych przez komorników sądowych w związku z niegospodarnością i zadłużeniem. Od wielu miesięcy PZKol ma zablokowane konta, nie dysponuje kompletną dokumentacją księgową, nie zatrudnia ani księgowego, ani szefa szkolenia, ani sekretarza generalnego. Nie ma też pieniędzy na bieżącą działalność.
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/477609-kolejny-skandal-w-zwiazku-kolarskim