Niespełna 10. minut potrzebowali piłkarze Lechii, by strzelić trzy gole Zagłębiu Lubin i wygrać spotkanie 1/8 finału o Puchar Polski. Miedziowi grali lepiej, mieli więcej okazji, ale to obrońcy trofeum wygrali 3:2 i awansowali do ćwierćfinału.
Piłkarze Lechii grają ostatnio bardzo niemrawo w ekstraklasie. Bez polotu, bez błysku, siermiężnie. Co więcej, od ponad dwóch lat nie wygrali z Zagłębiem, byłym klubem trenera Piotra Stokowca.
Nie chcę mówić, że mamy z lubinianami rachunki do wyrównania. Samo gadanie niczego nie załatwi. Wyjdźmy na boisko i zagrajmy dobrze. Musimy być skoncentrowani, bo w poprzednim spotkaniu z lubinianami straciliśmy oba gole po indywidualnym błędach. Nie możemy sobie pozwolić na słabsze momenty, bo wiemy, że nasz najbliższy rywal ma spore możliwości. My też jednak posiadamy atuty i chcemy je wykorzystać
— mówił szkoleniowiec Lechii Piotr Stokowiec.
Jego druzyna zaczęła niemrawo i żadne ze słów Stokowca się nie sprawdzało. Miedziowi grali z polotem i co chwilę groźnie robiło się pod bramką Zlatana Alomerovicia. Gol był kwestią czasu. Bramka była przednia. Saša Živec ładnie obrócił się z piłką i strzelił zaskakując serbskiego bramkarza.
Dopiero gol Słoweńca obudził obrońców Pucharu Polski. Ruszyli do ataków i groźnie zaczęło się robić tym razem pod bramką Konrada Forenca. Mecz zrobił się ciekawy, bo Miedziowi kontrowali, więc co chwilę dochodziło do spięć pod bramkami.
Bardziej skuteczni byli piłkarze Zagłębia. Damjan Bohar miał autostradę do bramki. Nikt go nie atakował, więc kopnął piłkę lekko i technicznie między nogami obrońcy oraz obok ręki bramkarza. 2:0 do przerwy dla Miedziowych w Gdańsku!
Druga połowa znów zaczęła się pod dyktando piłkarzy z Lubina. Byli bliscy strzelenia trzeciego gola. Ale stało się coś nieprawdopodobnego. Jedna z nielicznych akcji pod bramką Forenca zakończyła się strzałem z dystansu Tomasza Makowskiego i golem. Niespełna dwie minuty później po błędzie miedziowej obrony wyrównał Lukáš Haraslín. Przy kolejnej akcji w polu karnym Zagłębia przewrocił się Karol Fila. Tomasz Musiał puścił akcję, ale przy najbliższej przerwie w grze podbiegł do monitora, zobaczył sytuację i podyktował rzut karny. Pewnym jego wykonawcą okazał się niezawodny Flávio Paixão. Lechia przegrywała 0:2 i w ciągu 10. minut wyszła na prowadzenie. Nieprawdopodobne!
Miedziowi atakowali do końca meczu, choć w 85. minucie czerwoną kartką został ukarany Živec. Była ona równie kontrowersyjna, jak i rzut karny.
1/8 finału o Puchar Polski:
Legia II Warszawa (III) - Piast Gliwice (Ekstraklasa) 0:2 (0:1)
Górnik Łęczna (II) - Legia Warszawa (E) 0:2 (0:1)
Stal Stalowa Wola (II liga) - Lech Poznań (E) 0:2 (0:1)
Lechia Gdańsk (E) - Zagłębie Lubin (E) 3:2 (0:2)
GKS Tychy (I) - ŁKS Łódź (E) dziś, godz. 20.45;
Błękitni Stargard (II) - Stal Mielec (I) jutro, godz. 12.45;
Miedź Legnica (I) - Stomil Olsztyn (I) jutro, godz. 17.45;
Cracovia (E) - Raków Częstochowa (E) jutro, godz. 20.45.
CZYTAJ TAKŻE: Mickey van der Hart zatrzymał Stalówkę. Piłkarze ze Stalowej Woli strzelali, bramki zdobywał Lech
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/476127-obroncy-trofeum-urwali-sie-ze-stryczka