- Ostatni raz boksowałem rok temu i trochę byłem zardzewiały - przyznałbokser Mateusz Masternak, który jest nowym mistrzem Polski w wadze ciężkiej. Celem byłego już zawodowego boksera jest wyjazd na letnie igrzyska olimpijskie Tokio 2020.
Kilka dni temu zdobył Pan mistrzostwo Polski w wadze ciężkiej (91 kg) napotykając na opór rywala dopiero w finale, gdzie zmierzył się z Michałem Soczyńskim. Czy było szybko i łatwo?
Absolutnie nie. Z boku mogło to wyglądać, że było łatwo, ale walki były ciężkie ze względów emocjonalnych. Dla mnie to nowy teren. Trzeba było sporo potu w ringu zostawić. Ostatni raz boksowałem rok temu i trochę byłem zardzewiały. Jak na roczną przerwę i drastyczną zmianę, jaką było przejście z boksu zawodowego na boks olimpijski, jestem zadowolony.
Czy ta zmiana była dla pana problemem
Problem był tego rodzaju, że jestem świadomy, ile mogę dać z siebie. Boks zawodowy to maraton, a tu był sprint. I nie wiedziałem, na ile w tym sprincie będę mógł sobie pozwolić. Czekałem, kiedy przyjdzie kryzysowy moment i się zastanawiałem, jak szybko się zregenerować. Wszystko się na szczęście udało. To jednak zupełnie inny wysiłek niż w walkach dwunastorundowych. Już wcześniej zmodyfikowałem treningi i dzięki temu dałem radę. Na pewno wiem, że gdybym zlekceważył rywali i się nie przygotowywał sumiennie, to o zwycięstwo byłoby trudno.
Jaki cel ma zmiana boksu zawodowego na olimpijski
Chęć wzięcia udziału w igrzyskach dojrzewała we mnie od dłuższego czasu. W Rio ze wzgledu na podpisane kontrakty nie mogłem wystartować. Teraz jest droga wolna. Do Tokio jeszcze bardzo daleka droga, bo czekają mnie turnieje kwalifikacyjne i to nie będzie żaden spacerek. Podjąłem wyzwanie, podporządkowałem wszystko temu i ciężko pracuje. Z walki na walkę będę coraz lepszy i w przyszłym roku wakacje spędzę w Tokio.
Jaka będzie Pana droga do Tokio?
Są planowane mecze międzynarodowe, w których fajnie byłoby wystąpić. Szczegółów jeszcze jednak tego nie znam. Byłoby bardzo dobrze zmierzyć się z zawodnikami liczącymi się w Europie, aby na turnieju kwalifikacyjnym w Londynie nic mnie nie zaskoczyło.
Co musiał Pan zmodyfikować w przygotowaniach do walk w porównaniu do boksu zawodowego?
Trzeba było zmodyfikować te przygotowania, bo ta intensywność pojedynku jest bardzo duża. W boksie zawodowym można sobie pozwolić, żeby pierwsze trzy rundy odpuścić, a później podkręcić tempo. Tu nie ma czasu na żadne odpuszczanie, bo człowiek odpuści dwie rundy i walka jest przegrana. Ważne dla mnie są sparingi. Muszę w nich napierać na rywala od początku, bo nie ma na co czekać. W boksie olimpijskim doceniana jest agresja i to, kto ma inicjatywę w pojedynku. Trzeba to wszystko uwzględnić w całym procesie przygotowań. Trochę doświadczenia mam, wstępnie udało mi się przestawić organizm i myślę, że z każda walką, z tygodnia na tydzień będzie lepiej, tych ciosów będzie jeszcze więcej.
Mówi się, że trudniej zakwalifikować się do igrzysk niż później zdobyć medal.
I tu i tu jest trudno. Świadczy o tym fakt, że kilka kwalifikacji w ostatnim czasie mieliśmy, ale nie udało się zdobyć medalu. Chociaż zakwalifikować się na igrzyska też jest bardzo trudno. To jest jednak w tej chwili dla mnie cel nadrzędny i mam nadzieję, że uda się go zrealizować. To bardzo duże wzywanie, ale możliwe do osiągnięcia.
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/476064-masternak-przez-rok-troche-zardzewialem