W poniedziałek Anita Włodarczyk miała lecieć na zgrupowanie do Japonii. Dzień wcześniej, zamiast się pakować, była w Wiśle na konkursie skoków narciarskich o Puchar Świata. - Musieliśmy zmienić plany, bo moje kolano jeszcze nie jest w stuprocentowej dyspozycji - przyznaje dziennikarzowi „Rzeczpospolitej” mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.
Nic mnie nie boli, ale bez sensu jechać na zgrupowanie, jeżeli nie będę mogła w pełni trenować. Psychicznie bym tego w Japonii nie wytrzymała, byłabym zła i poirytowana. Stwierdziliśmy, że lepiej w kraju przechodzić rehabilitację. Wylatuję do Tokio 13 grudnia. Wracam 21 grudnia na święta, a 1 stycznia wylatuję na zgrupowanie do Stanów Zjednoczonych, najdłuższe w mojej karierze, bo będę tam 10–11 tygodni. Później wracam na tydzień do Polski i następnie na trzy, cztery tygodnie lecę do Japonii. Mam nadzieję, że w Kalifornii wezmę młot do ręki i oddam pierwszy rzut
— nakreśla swoje plany treningowe Włodarczyk, która wszystkie przygotowania podporządkowuje igrzyskom olimpijskim.
Sporo ostatnio mówi się o masowym dopingu Rosjan i wykluczeniu ich z rywalizacji na światowej arenie. Włodarczyk dostała złoty medal igrzysk w Londynie, bo zwyciężczyni Tatiana Łysenko została zdyskwalifikowana.
Przez ostatnie 10 lat mieliśmy obawy tylko co do Tatiany Łysenko. Pozostałe zawodniczki były poza podejrzeniem. Nie sądzę, żeby jeszcze ktoś wpadł. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie z kim rywalizować. Pamiętam, jak rywalizowałam z Łysenko, z Betty Heidler, później zostałam sama, a gdy jest rywalizacja, to inaczej się startuje
— powiedziała Włodarczyk.
CZYTAJ TAKŻE: Władze MKOl popierają najsurowsze sankcje wobec Rosji. Zgadzają się też z decyzjami szefów WADA
Rzeczpospolita, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/474948-wlodarczyk-zostala-sama-nie-chce-by-dluzej-to-trwalo