W ostatniej dekadzie Polacy w rzucie młotem wywalczyli 27 medali mistrzostw świata i Europy, w tym 14 złotych. Władze lekkoatletyki coraz bardziej spychają jednak tę konkurencję na margines. - Za 10 lat już jej nie będzie - uważa mistrz olimpijski z Sydney Szymon Ziółkowski.
Tendencja marginalizacji rzutu młotem była widoczna już 15 lat temu, a tak naprawdę to wtedy, gdy wszedł cykl najpierw Złotej, a później Diamentowej Ligi. Konkurencja ta nie znalazła się w programie i zaczął się jej powolny zmierzch
— ocenił Ziółkowski.
I faktycznie - 10 lat temu powstał cykl IAAF Hammer Throw Challenge. To właśnie w nim rywalizowali najlepsi młociarze świata, choć często ich zmagania przenoszono poza płytę główną stadionu, nie pokazywała ich telewizja, a co za tym idzie znacznie spadły zarobki sportowców. Teraz cykl ten ma zostać całkowicie zlikwidowany przez World Athletics (IAAF), a rzut młotem ma się odbywać tylko wtedy, gdy zechcą go przeprowadzić organizatorzy.
Miałem szczęście startować jeszcze w cyklu Grand Prix. Wtedy traktowano nas tak samo jak całą resztę. Zarabialiśmy identycznie. Pamiętam, że na moich pierwszych zawodach, w których coś porządnego zarobiłem, zająłem drugie miejsce w Nicei i dostałem na rękę 5,5 tys. dolarów. To było w 1996 roku. Za tę kwotę mogłem być na wakacjach w fajnym pensjonacie przez pół roku. Ale od momentu, kiedy lekkoatletyka zaczęła częściej pojawiać się na stadionach piłkarskich, było coraz gorzej. Organizatorzy twierdzili, że niszczymy murawę i systemy nawodnienia. Kolejnym ważnym punktem była sprzedaż przez IAAF praw do organizacji najważniejszych mityngów. Teraz lekkoatletyczne władze mają tylko kilka procent udziału w Diamentowej Lidze
— wspomniał Ziółkowski.
Oburzony i poruszony tendencją jest także Paweł Fajdek, czterokrotny mistrz świata.
Niestety, rzut młotem nie jest poważany. Trwa zabijanie konkurencji. Jeżeli jesteśmy rodziną lekkoatletyczną, to nią bądźmy i nie dyskryminujmy niektórych. Pamiętam, że kiedyś było w cyklu Challenge 11 mityngów w sezonie, a teraz są cztery. I podobno jeszcze chcą je wycofać. To jest niedorzeczne. Coraz trudniej jest zarobić
— mówi wprost.
Już teraz młociarze otrzymują znacznie mniejsze pieniądze niż zawodnicy innych konkurencji.
Zarabiamy o wiele, wiele mniej. Chociaż przez rok mogliby nas potraktować jak ludzi, jak równoprawnych sportowców i pozwolić nam poczuć, że lekkoatletyka to nie jest tylko bieganie i skakanie o tyczce albo wzwyż
— dodał rekordzista Polski.
Na razie negatywnie wypowiadać nie chce się dwukrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk.
Na razie nikt oficjalnie nie wykreślił cyklu Hammer Throw Challenge z kalendarza, choć słyszałam, że jest taki plan. Przez ostatnie lata nie odczuwałam marginalizacji. Mityngi były rozgrywane, miałam gdzie startować. No oczywiście nie mieliśmy takich stawek, jak startujący w Diamentowej Lidze, ale wszystkie próby włączenia naszej konkurencji do tego cyklu spotykały się z odmową. Przed igrzyskami w Rio de Janeiro mocno się w to zaangażowała Niemka Katrin Klaas, ale też się nie udało
— powiedziała Włodarczyk.
O pewnego rodzaju buncie mówi też Fajdek, choć biorąc pod uwagę tendencje, jakie są teraz w lekkoatletycznej centrali, takie próby mogą spełznąć na niczym.
Wybrałem świadomie to, co robię, więc już nie chcę za bardzo narzekać. Ale jeżeli uda nam się zbuntować i coś dla siebie wywalczyć, to fajnie. A jeśli nie? Z systemem nie wygramy, a przecież z rywalizacji się nie wypiszemy
— podkreślił.
Zdaniem Ziółkowskiego wszystko zmierza ku temu, by za 10 lat rzutu młotem w ogóle nie było.
Tym bardziej, jak weźmiemy jeszcze pod uwagę pojawiające się problemy dopingowe i fakt, że jest coraz mniej młodych zawodników, którzy chcą uprawiać tę konkurencję
— powiedział.
Ziółkowski uważa, że to zła decyzja i lekkoatletykę powinno traktować się jako całość. Przez kilka lat, gdy był członkiem Komisji Zawodniczej IAAF, osobiście próbował walczyć o przywrócenie normalnego statusu tej konkurencji.
Nikt nie był tym zainteresowany, żeby rzut młotem pobudzić. Decydują pieniądze i właściciele mityngów
— podsumował.
To samo zauważyła także Włodarczyk.
Nikt nigdy nie pytał mnie o zdanie. Nawet mailowo. Zawodnicy nie mają nic do powiedzenia. Przyzwyczaiłam się do tego. Biłam rekordy świata, a to nie było nawet doceniane
— zaznaczyła.
Dlatego też Ziółkowski radzi wszystkim, którzy mają predyspozycje do uprawiania rzutu młotem, by zaczęli trenować… MMA.
Bo jeśli człowiek chce na tym co robi zarabiać, to niech z młotem da sobie spokój. Szkoda prądu
— zakończył.
Decyzja o tym, czy cykl IAAF Hammer Throw Challenge pozostanie w lekkoatletycznym kalendarzu ma zapaść pod koniec listopada.
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/472412-ziolkowski-radzi-mlociarzom-zeby-zaczeli-trenowac-mma