ŁKS przegrał w Łodzi w pierwszym meczu 15. kolejki ekstraklasy ze Śląskiem 0:1. Piłkarze z Wrocławia jak nie strzelali goli na wyjazdach, tak nadal nie potrafią pokonać bramkarza rywali.
W 101. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę przypadającą na 11 listopada, na stadionie na Łodzi odśpiewano cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego. Okazało się, że o ile dwie pierwsze znane są wszystkim polakom, o tyle dwie kolejne, a szczególnie czwartą, śpiewali już tylko nieliczni.
Pierwsza połowa była zdecydowanie dla Śląska. W obu zespołach były same przeciwności. ŁKS grał fatalnie w obronie, piłkarze popełniali fatalne błędy. Zespół z Wrocławia pokazał się w defensywie z bardzo dobrej strony.
Śląsk świetnie grał skrzydłami i często był pod łódzką bramką. ŁKS nie stwarzał zbyt dużo sytuacji w ataku, także w pomocy nie wyglądało to najlepiej. Oprócz Daniego Ramíreza, który w pojedynkę próbował zaskoczyć rywali, akcji było jak na lekarstwo. To, że skończyło się po 45 minutach tylko 1:0 dla Śląska świadczy o indolencji strzeleckiej wrocławian. Co więcej, sami nie strzelili gola, a zrobił to Jan Sobociński. Po dośrodkowaniu Przemysława Płachety młodzieżowy reprezentant Polski ubiegł Arkadiusza Malarza oraz Erika Exposito, ale interweniował niefortunnie.
W drugiej połowie ełkaesiacy odzyskali równowagę i zaatakowali. Piłkarze WKS byli przyczajeni i liczyli na kontrataki. Znów jednak nie potrafili strzelić gola, mimo stuprocentowych sytuacji. Śląsk liderem. Przynajmniej przez 160 minut.
Na koniec meczu mieliśmy awanturę na boisku między wszystkimi piłkarzami. Do przepychanki włączyli się nawet bramkarze.
CZYTAJ TAKŻE: Stokowiec może nie mieć odpowiedniego poziomu energii. Dlatego nie poprowadzi Lechii w spotkaniu z Pogonią
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/472144-pilkarze-slaska-wciaz-nie-strzelaja-goli-na-wyjazdach