- W meczu z Legią najbardziej przeraziła mnie rezygnacja na twarzach zawodników. Nie widziałem w nich żadnej zaciętości – powiedział były piłkarz Wisły Kraków Andrzej Iwan. W niedzielnym spotkaniu ekstraklasy Biała Gwiazda przegrała 0:7 ponosząc największą ligową porażkę w tym wieku.
Pod koniec ubiegłego roku Wisła znalazła się na skraju upadku. Poprzedni zarząd, w którym spore wpływ miała grupa gangsterów kibicowskiej bojówki „Sharks” doprowadziła klub na skraj upadku, akcje nabyli niewypłacalni biznesmeni. Program ratunkowy, w który zaangażowali się: Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski uchronił klub przed bankructwem, ale nie rozwiązał wszystkich problemów. Wisła, mimo odzyskania płynności finansowej, ma nadal dług na poziomie 27 milionów złotych i wciąż nie do końca określaną sytuację właścicielską.
Najgorsze dla krakowskiego klubu jest to, że zawodzić zaczęło to, co w poprzednim sezonie było filarem, dzięki któremu klub przetrwał najtrudniejszy czas – trener Maciej Stolarczyk i piłkarze.
„Drużyna z charakterem” – jak nazwali ją wtedy kibice stała się przeszłością. Pięć kolejnych porażek w ekstraklasie, zwłaszcza niedzielna klęska 0:7 w Warszawie, zepchnęła Białą Gwiazdę na 14, spadkowe miejsce w tabeli.
Degradacja z ekstraklasy oznacza upadek klubu, który trzeba będzie odbudowywać od czwartej ligi
— powtarzał prezes Wisły SA Piotr Obidziński.
Były piłkarz Wisły Andrzej Iwan uważa, że jedną z przyczyn obecnego kryzysu były zaniedbania w letnim oknie transferowym
We wrześniu w programie „Stan Futbolu”, gdy dyskutowaliśmy z prezesem Obidzińskim, otwarcie mówiłem mu, że trzeba było zainwestować trochę środków sferę sportową, bo w przeciwnym wypadku wszystko się posypie
— przypomniał.
Początek sezonu w wykonaniu Wisły był w miarę udany. Po ośmiu kolejkach drużyna Stolarczyka uzbierała 11 punktów i zajmowała siódme miejsce w tabeli. Później zaczął się zjazd, na który główny wpływ miała kontuzje kluczowych graczy.
Od początku sezonu trener Stolarczyk w żadnym meczu nie mógł wystawić optymalnego składu. Z kontuzjami i chorobami zmagali się lub nadal zmagają: Vullnet Bahsa, Jakub Błaszczykowski, Jakub Bartosz, Paweł Brożek, Łukasz Burliga, Adam Buksa, Daniel Hoyo-Kowalski, Michał Mak, Kamil Wojtkowski, Rafał Janicki, David Niepsuj, Vukan Savicević i Maciej Sadlok. Stolarczyk cały czas musiał kombinować przy ustalaniu składu.
Poza tym latem z Wisły odeszło trzech kluczowych graczy: Rafał Pietrzak, Sławomir Peszko i Marko Kolar. Ci, którzy przyszli w ich miejsce zawodzą, dotyczy to zwłaszcza obcokrajowców: Chuki i Jeana Carlosa.
Trzeba reanimować wszystko, co się da. Wiadomo, że w zespole jest dużo problemów zdrowotnych, widać to po zawodnikach, bo indywidualnie nie prezentują dobrej formy i to się przekłada na zespół. Trener ma dodatkowo utrudnione zadanie, bo nie może przećwiczyć nowych schematów. Potrzeba się jednak mocno uderzyć w piersi, bo brakuje już elementów motywacyjnych. Sytuacja finansowa w klubie w miarę się uspokoiła i trzeba więcej wymagać od siebie. Każdy zawodnik tak powinien do tego podejść
— powiedział były piłkarz Wisły Marcin Baszczyński.
Iwan także ma zastrzeżenia do postawy wielu piłkarzy.
W meczu z Legią najbardziej przeraziła mnie ta rezygnacja na twarzach zawodników. Nie widziałem w nich żadnej zaciętości
— zauważył.
Wielu kibiców i ekspertów uważa, że jedną z przyczyn obecnych kłopotów Białej Gwiazdy w tym sezonie było odejście ze sztabu Radosława Sobolewskiego, który z powodzeniem rozpoczął samodzielną pracę szkoleniową w Wiśle Płock. Baszczyński uważa, że to zbyt uproszczone rozumowanie.
W drużynie problemów było mnóstwo i dopiero teraz to wypływa. Był ten moment zrywu, kiedy trzeba było walczyć o klub i tu wszystko przebiegało jak należy. Gdy jednak nastąpił powrót do normalności, to w futbolu obowiązują stałe zasady, czyli systematyczna praca na treningach, a tego w ostatnich tygodniach Maciej Stolarczyk nie miał. Nie mógł sobie pozwolić na przećwiczenie innych ustawień taktycznych czy personalnych, bo musiał wystawiać tych zawodników, którzy byli zdrowi, czasem nie do końca
— podkreślił „Baszczu”.
Jak do tej pory władze Wisły nie podjęły jeszcze decyzji odnośnie dalszej pracy trenera Stolarczyka. W niedzielę wieczorem przewodniczący rady nadzorczej Tomasz Jażdżyński przeprosił kibiców na występ drużyny i zapewnił, że decyzje będą podejmowane na zimno, gdy głowy ochłoną.
Z kolei inny członek rady nadzorczej Jarosław Królewski za pośrednictwem mediów społecznościowych podzielił się z kibicami taką refleksją.
Przed nami trudny tydzień, ale pozbieramy się i postaram się znaleźć przyczyny ostatnich porażek i je naprawić. Wspólnie
— napisał.
Zdaniem Baszczyńskiego sytuacja nie dojrzała jeszcze do radykalnych decyzji odnośnie trenera.
Nie widzę na razie człowieka, który znałby sytuację w drużynie tak dobrze jak Maciek. Potrzeba tutaj chłodnej oceny, czasu, aby ci zawodnicy mogli dojść do siebie fizycznie i robić wszystko, aby straty do końca roku były jak najmniejsze
— stwierdził.
Również Iwan uważa, że osoba szkoleniowca nie jest w tej chwili największym problemem Wisły.
Wiadomo, że on odpowiada za to co się dzieje z drużyną, ale ma taki materiał, a nie inny. Był czas, gdy Wisła pod jego kierunkiem prezentowała efektowny futbol
— przypomniał.
Przed przerwą na reprezentację Wisłę czekają jeszcze spotkanie w Częstochowie z Rakowem i u siebie z Arką.
CZYTAJ TAKŻE: Trener przeprasza kibiców po klęsce w Warszawie. Takiego lania w ekstraklasie nie było już dawno
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/470480-wisla-znow-sie-sypie-jej-byli-pilkarze-wskazuja-dlaczego