W samych superlatywach o dokonaniach i roli Polskiego Komitetu Olimpijskiego wypowiadali się prezydent RP Andrzej Duda i przewodniczący MKOl Thomas Bach podczas Gali 100-lecia PKOl w Warszawie. „Zaległy” złoty medal igrzysk w Londynie odebrała młociarka Anita Włodarczyk.
Odbiór „zaległego” złotego medalu igrzysk w Londynie podczas Gali 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego wywołał w młociarce Anicie Włodarczyk duże emocje.
Tę ceremonię, ze względu na inne okoliczności, będę długo pamiętała
—zapewniła.
Siedem lat temu na jej szyi zawisło srebro, ale w 2016 roku, po powtórnym przebadaniu próbek u Tatiany Łysenko wykryto doping i Rosjanka straciła m.in. wywalczony w Londynie tytuł. Włodarczyk złoty krążek otrzymała w sobotni wieczór.
Od pierwszej informacji, jaką otrzymałam w tej sprawie, minęło ponad trzy lata. W sierpniu ubiegłego roku powiadomiono mnie, w jakich okolicznościach mogłabym ten medal odebrać. Było kilka propozycji. Pięknie się to czasowo złożyło, że w kolejnym roku miała być gala 100-lecia PKOl. Stąd moja decyzja, że podczas tej uroczystości chcę przeżyć ten moment. Ceremonię medalową w Teatrze Wielkim na pewno będę długo pamiętała ze względu na okoliczności, a w szczególności na Mazurka Dąbrowskiego zaśpiewanego przez chór. Gdy stałam na scenie i go słuchałam, to miałam z wrażenia chwilowe zaniki pamięci. To było mega wzruszenie, mnóstwo emocji. Cieszę się, że po siedmiu latach ten złoty medal znalazł się w moich rękach. Wiadomo, to nie jest to samo co by było w 2012 roku na Stadionie Olimpijskim w Londynie, ale też czuję satysfakcję
—opowiadała.
Utytułowana młociarka wróciła też wspomnieniami do swoich pierwszych igrzysk, czyli do startu w Pekinie.
Pamiętam doskonale drogę, jaką przeszłam. Zaczęłam treningi w Poznaniu w 2004 roku. Wtedy naszym celem było znalezienie się w składzie reprezentacji na igrzyska. Nie myślałam nawet o tym, że awansuję do finału, ale udało się i zajęłam wysokie, szóste miejsce. Ten start pokazał mi, że mogę daleko rzucać. Pamiętam przysięgę, ceremonię otwarcia, wioskę olimpijską - tego się nie da zapomnieć
—podkreśliła.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni świata z uwagi na lipcową operację kolana opuściła tegoroczny czempionat globu w Dausze. Obecnie wciąż przechodzi rehabilitację.
To codzienna, żmudna praca. Od trzech tygodni mam pływackie elementy treningu na górne partie mięśniowe, trening funkcjonalny. Zaczęłam wchodzić w rytm treningowy. Od razu też jest inne samopoczucie, bo przez trzy miesiące mój organizm bardzo dobrze się zregenerował. Nigdy wcześniej nie miałam takiej przerwy. Nabrałam chęci i motywacji do pracy. Mimo że wcześniej mi ich nie brakowało, to teraz powrót do pracy nastąpił ze zdwojoną siłą. Nie mogę się doczekać pierwszego zgrupowania. Zakładam klapki na oczy, koncentracja, trening, spanie, jedzenie i tak będzie do igrzysk w Tokio
—zadeklarowała.
Przyznała, że wizyty na basenie nie należą do jej ulubionych aktywności.
Od czasu studiów na AWF-ie w Poznaniu w latach 2004-06 znienawidziłam pływanie. To były dla mnie najgorsze zajęcia. Od tego momentu nigdy nie poszłam na basen rekreacyjnie. Teraz sytuacja mnie zmusiła. Ostatnio, jak zobaczyłam dzieciaki trenujące o godz. 6.30, to powiedziałam, że to nie dla mnie. Nienawidzę tego, ale idę, bo wiem, że to mi pomoże. Już widać ogromny postęp w rehabilitacji
—podsumowała.
Jak dodała, za miesiąc uda się do Japonii. Włodarczyk tradycyjnie w okresie przygotowawczym wyjeżdża na zgrupowania do miejsc, w których odbywają się imprezy docelowe na dany sezon.
Żeby się zaaklimatyzować, poznać warunki, w jakich będziemy mieszkać. Tu przede wszystkim zagadką jest dla mnie kwestia żywieniowa, bo inaczej się odżywiałam na dwutygodniowych wakacjach w Japonii, a inaczej będzie na zgrupowaniu. Polubiłam sushi, ale gdybym codziennie je jadła i trenowała, to nie sądzę, by coś z tego dobrego wyszło. Więc teraz będzie kwestia poznania tamtejszej kuchni
—wyjaśniła.
Bardzo chwaliła warunki treningowe, jakie stworzono dla mniej w bazie, do której ma się udać.
To małe miasto pod Tokio, gdzie jest cisza i spokój. Wyremontowano rzutnię i zakupiono nowy sprzęt na siłowni. Jestem wdzięczna Japończykom, że mimo iż nie jestem ich rodaczką, to zainwestowali pieniądze, bym mogła się w superwarunkach przygotować się do igrzysk
—dodała.
Uroczystość w Teatrze Wielkim zgromadziła wielu gości, których powitał kierujący od 2010 roku PKOl Andrzej Kraśnicki.
Prezydent RP Andrzej Duda podkreślił, że jubileusz tej organizacji można postrzegać na kilku płaszczyznach - sportowej, emocjonalnej, organizacyjnej i politycznej.
PKOl powstał (…) w wolnej, suwerennej i niepodległej Polsce. To, że został przyjęty w poczet członków MKOl, to sukces polityczny, ale i znak, że międzynarodowe grono uznało polskie państwo
—ocenił.
Zaznaczył, że olimpijskie krążki dla absolutnej większości sportowców są jednym z największych sukcesów, jaki można osiągnąć. Przypomniał cały dorobek biało-czerwonych w imprezach tej rangi, na który składa się 305 medali. Wspomniał o pierwszym występie w igrzyskach - w 1924 roku oraz o Halinie Konopackiej, która jako pierwsza z rodaków stanęła na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Chwilę poświęcił też multimedalistce Irenie Szewińskiej i zdobywcy największej wśród biało-czerwonych liczby złotych medali Robertowi Korzeniowskiemu.
Życzę państwu i sobie, aby w następne stulecie istnienia PKOl nasi sportowcy przekroczyli liczbę 1000 medali
—dodał Duda.
Jednocześnie zaznaczył, że igrzyska i ruch olimpijski to jednak nie tylko medale.
To przede wszystkim duch sportu, uczciwej rywalizacji i przyjaźni. To jest najważniejszy element ducha olimpijskiego
—podsumował.
Po nim głos zabrał przewodniczący MKOl Thomas Bach.
PKOl to wspaniała historia, promocja sportu i olimpijskich wartości. To też organizacja o licznych osiągnięciach i jestem pewien, że o wspaniałej przyszłości
—zapewnił.
Jego zdaniem Polska dała się poznać za sprawą swojej gościnności, o której przekonać się można było m.in. podczas wielu imprez międzynarodowych organizowanych w tym kraju. Według niego zaś dowodem na znaczenie Polski w świecie sportu jest m.in. fakt, iż niedługo funkcję szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) obejmie Witold Bańka. Docenił pracę Kraśnickiego oraz Szewińskiej i Piotra Nurowskiego, którzy aktywnie działali na arenie międzynarodowej.
W gali, która jest punktem kulminacyjnym obchodów jubileuszu PKOl, bierze udział też m.in. przewodniczący Stowarzyszenia Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC) Janez Kocijancic. Zyskał aplauz, gdy część przemówienia odczytał w językiem polskim. Wykazał się także znajomością nie tylko utytułowanych sportowców z tego kraju, ale też przedstawicieli świata kultury.
Duda, Bach, Kocijancic i Bańka dostali pamiątkowe medale 100-lecia PKOl. Brawami nagrodzono również Włodarczyk, która z rąk szefa MKOl otrzymała złoto igrzysk w Londynie. Siedem lat temu na jej szyi zawisło srebro. Cztery lata później jednak, po powtórnym przebadaniu próbek u Tatiany Łysenko wykryto doping i Rosjanka straciła m.in. wywalczony w 2012 roku tytuł.
W sobotni wieczór podano nazwisko laureatki dziewiątej edycji Nagrody EOC im. Piotra Nurowskiego dla najlepszego młodego sportowca Europy. Wyróżniono specjalizującą się w skoku wzwyż Ukrainkę Jarosławę Mahuczich.
Wręczono również honorowy Złoty Wawrzyn od rodziny olimpijskiej dyrektorowi Opery Narodowej Waldemarowi Dąbrowskiemu.
W 100. rocznicę powstania PKOl, 12 października, jubileusz świętowano w krakowskim Hotelu Francuskim, gdzie m.in. odnowiono wówczas akt założycielski. To właśnie tam w 1919 roku powołano do życia wspomnianą organizację.
W olimpijskich zmaganiach w latach 1924-2018 polscy sportowy łącznie wywalczyli 75 złotych medali, 90 srebrnych i 140 brązowych. Na ten dorobek składają się 283 krążki w letnich igrzyskach (68-83-132) oraz 22 w zimowych (7-7-8).
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/470279-gala-100-lecia-pkol-wlodarczyk-odebrala-zalegle-zloto