Górnik przegrał na własnym stadionie z Lechem 1:3 w meczu 10. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Goście zapowiadali, że chcieli złamać defensywę zabrzan, która wcześniej w tym sezonie u siebie nie straciła bramki.
Piłkarze Dariusza Żurawia zrealizowali tę część swojego planu już do przerwy, choć do rywale pierwsi mieli dobre okazje. Nie wykorzystali ich Przemysław Wiśniewski i Kamil Zapolnik.
Więcej szczęścia miał Kolejorz. Po uderzeniu Kamila Jóźwiaka piłka odbiła się od Wiśniewskiego i wpadła do siatki gospodarzy. Poznaniacy poszli za ciosem. Szybką kontrę precyzyjnym uderzeniem przy słupku zwieńczył Tymoteusz Puchacz.
Miejscowi kibice liczyli zapewne na frontalny atak gospodarzy od początku drugiej połowy. Lechici nie myśleli wyłącznie o obronie korzystnego wyniku i próbowali jeszcze raz rozmontować defensywę rywali. Trener Brosz intensywnie mobilizował przy linii bocznej swoich piłkarzy do natarcia. W miarę upływu czasu przewaga zabrzan rosła. Nie potrafili jednak zagrozić bramce Lecha, a w dodatku trzy minuty przed końcem z boiska musiał zejść ich kontuzjowany stoper Paweł Bochniewicz. Ponieważ limit zmian został wyczerpany, gospodarze musieli sobie radzić w osłabieniu. Wykorzystali to w doliczonym czasie przyjezdni. Kilka razy zamieszali w polu karnym, wreszcie z metra do pustej bramki trafił Christian Gytkjær. Górnik przegrał pierwszy mecz w Zabrzu w sezonie.
Zdajemy sobie sprawę, że w pierwszej kolejności musimy wymagać od zawodników mających większe doświadczenie i ich rozliczać za mecz. Młodzi chłopcy mają się przy nich rozwijać. Dziś stwarzaliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystywaliśmy, słabo też broniliśmy
— przyznał trener Górnika Marcin Brosz.
CZYTAJ TAKŻE: Główka stopera dała Lechii lidera. Zespół z Gdańska pokonał Legię w Warszawie
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/465969-pierwsza-porazka-gornika-u-siebie