Jestem całym sercem za sportową Polską. Popieram nasze reprezentacje we wszystkich dyscyplinach. Mało tego – popieram większość polskich klubów sportowych (poza tymi, które mają ewidentne związki biznesowe z Putinem i jego czeczeńskimi akolitami – wiecie, o którym myślę). Oglądając mecze mistrzostw świata w koszykówce w Chinach, nie miałem wątpliwości, że to reprezentacja Polski, a nie Chińczycy (wspierani przez sędziów) zasługują na zwycięstwo. Ale czy rzeczywiście koszykarska reprezentacja Polski reprezentuje dziś Polskę?
We współczesnych czasach imigranci z natury rzeczy stają się wzmocnieniem reprezentacji narodowych. Ci z dawnej Jugosławii zdominowali kilka drużyn spoza Bałkanów, wspomnijmy tylko o piłkarskiej Szwajcarii. Ale to zazwyczaj zawodnicy, którzy sami (albo ich rodzice) wyemigrowali z ogarniętego wojnami regionu. To mi nie przeszkadza, podobnie jak nie przeszkadzał mi Emmanuel Olisadebe, tym bardziej że wżenił się w Polskę. Miał też inne zalety: Zbigniew Boniek mawiał, że to jedyny zawodnik, którego da się rozpoznać z korony trybun na Stadionie Śląskim (bardzo wtedy rozległym). Koszykarz Aaron Cel? Wspaniale! To imię nosi wielu ludzi pochodzących z Polski. Akceptuję bez wątpliwości zawodników, którzy reprezentują państwa, z których pochodzą ich rodzice czy dziadkowie. Thiago Cionek? To nasza krew! No i w dodatku nominowany na Polaka przez Lecha Kaczyńskiego
Ale co z tym nieszczęsnym Anthonym Darrellem Slaughterem? Jego czarnoskórzy przodkowie nie zbierali bawełny na polach Wąchocka ani Pcimia. Koleś pochodzi z Kentucky. Lubię ten stan, bo to ojczyzna bourbona, ale to nie wystarczy, aby być Polakiem. Nie ma nawet żony Polki. Nie mieszka w Polsce, bywa tu rzadko. Nie grał nigdy w żadnym polskim klubie. Co ma wspólnego naszym krajem? Paszport Unii Europejskiej wydany przez III RP. I jakąś komercyjną umowę, która zobowiązuje go do gry w naszej reprezentacji.
Cieszmy się z sukcesów polskich koszykarzy, ale pamiętajmy, że to Amerykanin Slaughter jest jednym z najskuteczniejszych graczy w reprezentacji. Pozostaje pytanie o cenę. Jestem pewien, że nasz kraj stać na zakupienie jeszcze paru fajnych zawodników z różnych stron świata. Można nawet stworzyć całą polską reprezentację koszykówki z Amerykanów, którzy nie dali rady załapać się do NBA. Ale czy rzeczywiście będziemy mieli z tego satysfakcję?
Tekst ukazał się pierwotnie w numerze nr 36/2019 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/463828-rzeznik-z-pekinu-co-z-tym-nieszczesnym-slaughterem