Wisła pokonała w Płocku ŁKS 2:1. - Prawda jest taka, że jeśli nie chce się meczu wygrać, to się przegrywa - mówił zdenerwowany trener ŁKS Kazimierz Moskal.
Po rzucie rożnym wykonywanym tradycyjnie przez Dominika Furmana, piłka poszybowała na głowę Damiana Michalskiego, który strzelił w kierunku bramki, ale piłkę wybił Michał Kolba. Zrobił to w taki sposób, że futbolówka poleciała wprost pod nogi Grzegorza Kuświka, który wpakował ją do siatki. W trzeciej minucie Nafciarze objęli prowadzenie.
Po zakończeniu pierwszego kwadransa łodzianie się obudzili i przeprowadzili pierwszą akcję. Goście wykorzystali błąd Damiana Rasaka, odebrali rywalom piłkę, która powędrowała do Dani Ramireza, ten strzelił, ale obrońcy Wisły poradzili sobie z jego uderzeniem.
To co nie udało się w 15., wyszłow 18. min. spotkania. Patryk Bryła próbował zaskoczyć Thomasa Dähne strzałem sprzed pola karnego, płocki bramkarz wybił piłkę, wprost pod nogi Łukasza Sekulskiego, który skorzystał z okazji i doprowadził do wyrównania.
Po przerwie gra się wyraźnie nie kleiła, akcji było znacznie mniej, strzałów również. W 75. min rzut rożny wykonywał Furman, piłka dostała się pod nogi Giorgi Merebaszwilego, który po ziemi, zza linii 16. metrów strzelił tuż przy słupku, dając Wiśle zwycięstwo.
Prawda jest taka, że jeśli nie chce się meczu wygrać, to się przegrywa. Mieliśmy decydującą piłkę na głowie Łukasza Sekulskiego, którą powinien skończyć. Później jeszcze też mieliśmy sytuacje, które również powinniśmy lepiej wykorzystać. Dostaliśmy dwie bramki ze stałych fragmentów gry, gdzie po tej drugiej szczególnie nie wiem, jak to się stało. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Brutalna okazuje się ta ekstraklasa, po dobrym początku, dobrze że teraz mamy przerwę
— stwierdził trener Moskal.
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/461894-moskal-wsciekly-po-meczu-lks-przegral-w-plocku-z-wisla