Oj dostało się polskiemu sędziemu Szymonowi Marciniakowi po meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów w Linzu LASK - Club Brugge 0:1. Austriacy zarzucają naszemu arbitrowi, że się pomylił na niekorzyść Belgów. I nie chodzi o faul w polu karnym, po którym padła jedyna bramka meczu, ale o to, że puścił chwilę wcześniej spalonego.
Polski sędzia jest bardzo krytykowany w austriackich mediach. Polski arbiter na początku meczu podyktował rzut karny dla Club Brugge, a po obejrzeniu powtórek podtrzymał decyzję. Polak ocenił kilkakrotnie starcie z udziałem Loisa Opendy, którego przeciwnik dla jednych pechowo, a dla drugich szczęśliwie kopnął w plecy. Według austriackich dziennikarzy Openda był wcześniej na spalonym. Szansę na gola wykorzystał Hans Vanaken i drużyna z Brugii cieszyła się z gola na wyjeździe.
Zapytałem sędziego, co zobaczył w polu karnym. Powiedział, że widział faul, a spalonego sprawdzili arbitrzy VAR
— przyznał pomocnik LASK Peter Michorl.
Zabójczy gwizdek
— tak o decyzji Marciniaka pisze dziennikarz „Der Standard”.
Marciniak zrobił wielki błąd, a VAR nie był po stronie LASK
— uważają dziennikarze austriackiego „Sky Sport”.
To nieprawdopodobne – pierwsza decyzja podjęta przez VAR na naszych boiskach była błędna!
— grzmi żurnalista „Kronen Zeitung”.
Jeśli błąd Marciniaka zaważy na kwestii awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, będzie to decyzja kosztująca szefów LASK przynajmniej 10 milionów euro
— dodają dziennikarze „Oberösterreichische Nachrichten”.
CZYTAJ TAKŻE: Szkoci jak i Polacy - grają o miliony. Jutro pierwszy akt. Legia - Rangers w Warszawie
Oberösterreichische Nachrichten, Kronen Zeitung, Sky Sport, Der Standard, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/460259-polski-sedzia-atakowany-w-austrii