Choć wynik może na to nie wskazywać, zwycięstwo (3:1) nad Górnikiem nie przyszło Jagiellonii łatwo.
Mecz mógł się zacząć doskonale dla gości, bo w 2. min., po stracie gospodarzy w środku pola, David Kopacz przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, przebił się przez dwóch interweniujących stoperów i bramkarza gospodarzy, ale gdy był przed pustą bramką, piłkę spod nóg zdołał wybić mu Taras Romanczuk.
Niedługo później Jagiellonia objęła prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Guilherme, a Ivan Runje głową zdobył bramkę. Gospodarze nieco cofnęli się, do tego zostali zmuszeni do gry pod presją gości. Piłkarze Górnika nie bali się gry na granicy faulu, często tę granicę przekraczali, wiele pracy mieli masażyści Jagiellonii, nieco po kwadransie gry boisko z kontuzją musiał opuścić Ognjen Mudrinski.
W 17. min wciąż aktywny Kopacz z lewej strony wbiegł w pole karne Jagi, ale jego strzał zdołał zablokować Runje, w odpowiedzi Martin Chudy obronił strzały Martina Kostala i Jesusa Imaza. W ostatnim kwadransie lekką przewagę miała Jagiellonia, po jej składnej akcji w 33. min bramkarz Górnika znowu obronił strzał Kostala, w 38. min - po błędzie Pawła Bochniewicza - bliski podwyższenia wyniku był Bartosz Bida, ale przestrzelił.
W 39. min do bardzo groźnie wyglądającego starcia doszło w polu karnym Jagiellonii. Wychodzący odważnie do piłki Damian Węglarz staranował własnego stopera Zorana Arsenicia, ucierpiał też przy tym Bochniewicz. Na szczęście, po interwencji lekarskiej, obaj gracze wrócili do gry.
Drugi bramka padła w doliczonym czasie tej połowy. W polu karnym Górnika znaleźli się obaj stoperzy Jagiellonii, piłkę zagrał Arsenić, uderzał Runje, a futbolówkę odbitą przez Chudego skierował do siatki Bida. To drugi gol 18-latka w ekstraklasie.
Od początku drugiej połowy goście zdecydowanie zaatakowali. Aktywny był Kamil Zapolnik, który wszedł na boisko po przerwie. W 58. min zabrzanie zdobyli bramkę kontaktową. Trochę przypadkowo piłkę do bramki skierował Łukasz Wolsztyński. Goście ambitnie walczyli przynajmniej o remis, ale Jagiellonii wystarczyła jedna składna akcja, by podwyższyć prowadzenie. W 70. min Patryk Klimala wyłożył piłkę Jesusowi Imazowi, a ten technicznym strzałem z 11 metrów pokonał Chudego.
Od tego momentu gracze z Białegostoku kontrolowali sytuację, wybijając z uderzenia piłkarzy z Zabrza. Ci świetną okazję mieli w 84. min, gdy Mateusz Matras przerzucił obronę Jagiellonii, a sam przed bramkarzem Jagi znalazł się Zapolnik. Źle jednak trafił w piłkę, która poszybowała wysoko nad bramką.
Skuteczność to jest element, nad którym musimy jeszcze dużo pracować, bo samo stwarzanie sytuacji to zbyt mało
— stwierdził trener Górnika Marcin Brosz.
Ten mecz kosztował nas bardzo dużo zdrowia, bo napracowaliśmy się ciężko na to zwycięstwo. Piłkarskie szczęście też było przy nas, czego ewidentnie nam brakowało w poprzednich spotkaniach
— powiedział szkoleniowiec Jagi Ireneusz Mamrot.
CZYTAJ TAKŻE: Dużo sytuacji w Gdyni, ale goli zabrakło. Arka pierwszy raz nie straciła bramki w sezonie, Lech pierwszy raz jej nie zdobył
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/459791-gornik-postraszyl-jage-ale-zespol-z-bialegostoku-wygral