Polscy siatkarze pokonali w Gdańsku Słowenię 3:1 i zakwalifikowali się do igrzysk w Tokio. Rozgrywający Fabian Drzyzga zaznaczył, że on i reszta drużyny czekali aż Słoweńcy wystrzelają się na zagrywce.
CZYTAJ WIĘCEJ: Trzy zwycięstwa polskich siatkarzy i awans do igrzysk. Tylko Słowenia potrafiła nam urwać set
Kluczowym momentem spotkania ze Słowenią było wejście Wilfredo Leona na zagrywkę w końcówce drugiego seta i posłanie dwóch asów.
Kamień spadł mi z serca, ale i cały mecz nam się wówczas już dobrze układał pod względem siatkarskim. Słoweńcy bardzo ryzykowali na zagrywce i początkowo wszystko im wychodziło. Po prostu czekaliśmy aż się trochę wystrzelają i trochę im tego szczęścia ucieknie. Tak się stało, ale i my sami się trochę do tego przyczyniliśmy. M.in. Leon, który tymi dwoma asami na pewno dał drużynie oddech
— przyznał rozgrywający.
W pierwszym secie Polaków sparaliżowało oczekiwanie, że trzeba już tę pierwszą odsłonę wygrać, by zapewnić sobie awans na igrzyska.
Może trochę tak. Ale myślę, że przede wszystkim była to jednak kwestia zagrywki rywali, która im wchodziła. Mieliśmy problemy z przyjęciem i w ataku. Nasze serwisy z kolei nie robiły przeciwnikom zbyt dużej szkody. Oni natomiast kończyli każdy atak. Takie sety po prostu się zdarzają i to jest normalne w siatkówce. My tak zagraliśmy z Francją. Która drużyna umie utrzymać taki poziom, to wygrywa mecze w czołówce. Słoweńcy tego nie potrafili i my to wykorzystaliśmy. Słowenia to niebezpieczna drużyna. Ma w składzie doświadczonych zawodników, którzy grają w dobrych klubach. Pokazali już w przeszłości, że czasem są od nas nawet lepsi. Czekaliśmy na swoją szansę. Mieliśmy problemy i nasza gra na pewno nie była wybitna, ale to było spowodowane tym, że Słoweńcy grali dobrze. Łatwo powiedzieć, że przytrafił się nam paraliż i ciśnienie związane z koniecznością wygrania tego jednego seta, ale ta drużyna już nieraz musiała wygrać tę jedną partię. Raz się udało, a kiedy indziej nie. Ten zespół już nieraz był w takiej sytuacji
— przyznał Drzyzga.
Vital Heynen przyzwyczaił już chyba do tego, że po zrealizowaniu celu wybiega myślami już w kierunku kolejnego.
Trener pogratulował nam jak po każdym meczu. Po jego zakończeniu mieliśmy spotkanie w szatni i to też jest stały zwyczaj. Nie zmienił więc nic ze swoich rytuałów. Wszystko zostaje tak jak jest w tej grupie. Wiadomo, że każdy z nas powoli domyślał się, iż wywalczymy awans, bo najważniejszy mecz był w sobotę z Francuzami
— zdradził Fabian.
Teraz czas na dwutygodniowe wakacje, po których rozpocznie się zgrupowanie przed mistrzostwami Europy.
Cieszę się, że spędzę ten czas z rodziną. Na pewno trzeba trochę odpocząć psychicznie, bo okres czekania na ten turniej kwalifikacyjny był bardzo męczący szczególnie pod względem mentalnym
— zakończył siatkarz Lokomotiwu Nowosybirsk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wilfredo Leon: „Prosiłem Boga, żeby mi pomógł i podał rękę”
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/458934-fabian-drzyzga-czekalismy-az-slowency-sie-wystrzelaja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.