Katarzyna Kawa, która docierając do finału turnieju WTA w Jurmale odniosła życiowy sukces, po operacji barku sprzed dwóch lat karierę musiała odbudowywać od podstaw. - Przebijałam się krok po kroku i trwa to aż do teraz - zaznaczyła 26-letnia tenisistka.
Eliminacje były rozgrywane od rana, a w turnieju głównym spotkania - przez umowę z telewizją - rozpoczynały się nieraz bardzo późno. Zdarzało mi się wychodzić na kort o godz. 22 czy 23. Nigdy wcześniej nie grałam o takiej porze. Po meczu trzeba jeszcze trochę rzeczy zrobić, później ciężko zasnąć, więc chodzi się zmęczonym. Przerobiłam tam chyba wszystkie możliwe scenariusze. Zaskoczył mnie sposób, w jaki wygrywałam mecze. Bo pierwsza runda kwalifikacji było bardzo ciężka. Zwyciężyłam, będąc właściwie na wylocie z turnieju. W głównej drabince na początek znów miałam bardzo trudny mecz. Z kolei w trzech kolejnych zwyciężyłam w dwóch setach w godzinę. Wiedziałam, że mnie stać na wygranie tych spotkań, ale nie sądziłam, że będę grać na tyle dobrze, iż tak będą wyglądać wyniki
— zdradza Kawa.
Polska tenisistka w sezonie potwierdzała, że jej forma rośnie.
Dwa tygodnie temu dotarłam do półfinału challengera. Wygrałam tam z rywalką z Top 100. Wcześniej byłam blisko przejścia eliminacji Wimbledonu i debiutu w głównej drabince Wielkiego Szlema. W Londynie zobaczyłam na żywo zawodników ze światowej czołówki, nigdy wcześniej nie miałam takiej okazji. To też mi dało dużego kopa, ale sukces na Łotwie to wszystko przebił. Pokazał mi, że mogę być wyżej niż nawet sama myślałam
— stwierdziła tenisistka.
Jeszcze w kwietniu Polka była w trzeciej setce rankingu WTA.
Bardzo długo walczyłam z przejściem takiej osobistej bariery, którą było miejsce w czołowej 200 listy WTA. Znalezienie się w niej pozwala na udział w eliminacjach Wielkiego Szlema. Od zawsze moim marzeniem było, by wziąć udział w imprezie tej rangi i spełniło się ono podczas French Open. W tym momencie wszystkie moje blokady zniknęły i zaczęłam mieć jeszcze większą frajdę z gry w tenisa. Okazało się, że dopiero co weszłam do Top 200, a miesiąc później wygrywam z rywalkami z „100”. Nie byłam w stanie tego przewidzieć. Otoczka spotkań z najlepszymi jest zupełnie inna. Dużo większa stawka meczów, ludzie, bardzo dużo się dzieje dookoła tych spotkań. Potrzebowałam trochę czasu, by się do tego przyzwyczaić, odciąć się od pewnych rzeczy i nauczyć się grać na dużych kortach, bo dla mnie to też jest wciąż coś nowego
— przyznaje Katarzyna.
Polka długo borykała się z kontuzjami.
W przeszłości dwa razy zbliżałam się do Top250, ale zdrowie nie pozwoliło mi iść dalej. Niecałe dwa lata temu przeszłam operację barku i ona była momentem, kiedy decydowałam, czy chcę w ogóle kontynuować karierę. W przeciwnym wypadku nie byłoby sensu poddawać się zabiegowi. Postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę i po tej operacji wróciłam z podwójną motywacją. Mimo że zaczynałam wówczas od turniejów ITF z pulą nagród 15 tys. dolarów, czyli absolutnie najniższej rangi. Nie było to łatwe, ale przebijałam się krok po kroku i tak to trwa aż do teraz. Studiowałam fizjoterapię. Nie skończyłam jej, jestem na trzecim roku. Miałam jakiś pomysł, by w to iść dalej, mam też bardzo dużo doświadczenia w styczności ze sportem. Jednak w momencie, kiedy zdecydowałam się jeszcze raz spróbować z tenisem, to zaangażowałam się na sto procent i staram się robić to najlepiej jak potrafię. To, że teraz tak dobrze się układa, daje mi bardzo dużą satysfakcję. Moim wielkim marzeniem było zagrać na kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Spełniłam je i zobaczyłam, że mogę więcej. To było, szczerze mówiąc, największym przeżyciem w mojej tenisowej karierze. Trochę musiałam poczekać na swój przełomowy moment w karierze. Zdaję sobie sprawę, że zajęło mi to dużo czasu, ale też nie uważam, że powinnam zostać z tego powodu skreślona. A niektórzy to już zrobili. Niektóre dziewczyny najlepiej grają, gdy mają po 30 lat. Wciąż więc przede mną trochę czasu na rozwój i w ogóle się swoim wiekiem nie stresuję. Moim kolejnym marzeniem jest występ na igrzyskach w Tokio. Plusem jest to, że będę teraz grała w coraz większych turniejach, będę się też łapać do głównych drabinek niektórych imprez bez eliminacji. Chciałabym też w przyszłym sezonie mieć zapewnione miejsce w głównej drabince Wielkiego Szlema
— dodała Kawa.
CZYTAJ TAKŻE: W 63 minuty Hurkacz rozprawił się Youngiem. Pierwsze zwycięstwo Polaka w Waszyngtonie
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/457100-operacja-dala-kawie-motywacje-do-ciezkiej-pracy