Dwa miesiące temu Bieniuk trafił do aresztu, po tym jak modelka Sylwia Sz. oskarżyła go o brutalny gwałt w jednym z sopockich hoteli. Jak ustalił dziennikarz „Super Expressu”, ustalenia prokuratury mijają się z wersją modelki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Były piłkarz i mąż śp. Anny Przybylskiej zatrzymany. Jest podejrzany o popełnienie przestępstwa przeciwko wolności seksualnej
Sprawą zatrzymania byłego partnera aktorki Anny Przybylskiej żyła cała Polska. Zeznania Bieniuka i „Cassandry” do pewnego momentu pokrywały się. Potwierdzili, że spotkali się w klubie, po czym impreza przeniosła się do pokoju hotelowego. To, co tam się wydarzyło, opisują już inaczej. Modelka miała zeznać, że została brutalnie zgwałcona przez Bieniuka. „Palmer” miał także podać jej narkotyki. Były piłkarz zeznał, że wszystko odbyło się za jej zgodą, a po wspólnie spędzonej nocy odwiózł ją taksówką do domu.
CZYTAJ TAKŻE: Tabloidy o głośnej sprawie Jarosława Bieniuka. Rozbieżne relacje. Czy ktoś wrobił piłkarza?
Jak ustaliła prokuratura, między nimi doszło do stosunku seksualnego, ale nie ma podstaw, by uznać, że nastąpiło to wbrew woli pokrzywdzonej. Sylwia Sz. miała zeznać, że broniła się, ale według informacji dziennikarza „Super Expressu” pod jej paznokciami nie znaleziono materiału genetycznego pochodzącego od Bieniuka, co nie potwierdza jej wersji. Z kolei obrażenia, które posiadała, mogły powstać także podczas dobrowolnego odbycia stosunku. Także przesłuchani w sprawie świadkowie zeznali, że słyszeli krzyki dobiegające z ich pokoju, ale nie wiązali ich z gwałtem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bieniuk opuścił areszt i wyjaśnia: „Oskarżenia są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych”
Ustalono także, że „Cassandra” wysyłała wcześniej do Bieniuka zdjęcia i filmy erotyczne ze swoim udziałem, gdzie wskazywała swoje preferencje seksualne. W toku oględzin telefonu piłkarza ujawniono film nagrany w nocy, kiedy miało dojść do gwałtu. Wynika z niego, że pokrzywdzona nie była krępowana, choć zeznała inaczej.
Czy w tym konkretnym przypadku będzie kwestia odpowiedzialności ewentualnej wobec osoby, która ma status pokrzywdzonej w tej sprawie, okaże się dopiero na zakończenie postępowania, a nie w trakcie jego trwania. Przepisy przewidują taką odpowiedzialność karną z art. 238 KK i art. 234 KK – oba przestępstwa są zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Natomiast czy taka odpowiedzialność grozi tej pani? Tutaj to nie jest oczywiste, są także kwestie subiektywne. W jej ocenie może prokurator inaczej ocenił materiał dowodowy. To nie jest zero-jedynkowe
— usłyszał dziennikarz „Super Expressu” w gdańskiej prokuraturze.
Super Express, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/452422-sprawa-bieniuka-byl-seks-nie-bylo-gwaltu-i-narkotykow