Niesamowita historia 18-letniej brytyjskiej tenisistki. Francesca Jones urodziła się z ośmioma palcami u rąk i siedmioma u stóp. Dziś zagra w pierwszej rundzie kwalifikacji wielkoszlemowego turnieju w Wimbledonie z Katarzyną Kawą.

Jones urodziła się z zespołem EEC. Zaburzenie przejawia się deformacją kończyn polegającą na całkowitym lub częściowym braku palców dłoni albo stopy albo wszystkich kończyn. Jones ma po cztery palce prawej i lewej dłoni. Jeśli chodzi o jej stopy, to przy prawej ma trzy palce, a przy lewej cztery. Przeszła wiele operacji. Ma mniejszą liczbę zębów oraz rozszczepienie podniebienia oraz zrośnięte palce u nóg. Mimo tego na korcie radzi sobie coraz lepiej. Ostatnio wygrała dwa turnieje niższej rangi na Białorusi i dostała od organizatorów Wimbledonu dziką kartę do kwalifikacji. Drugi rok z rzędu.

Wada Jones mocno przeszkadza jej w grze. Nienaturalnie mała prawa dłoń sprawia, że zawodniczce trudno jest trzymać rakietę, która ma specjalnie dostosowaną rączkę.

Nie zostaniesz nigdy dobrą tenisistką

— tak mówili jej wiele lat temu lekarze.

Jones się jednak nie poddała. Pierwszy w karierze awansowała do trzeciej setki światowego rankingu.

Największą przyjemność sprawia mi robienie tego, o czym ludzie myślą, że nie dam rady. To moje motto. Ja właśnie tak żyję. Moja przygoda z tenisem nie jest łatwa i nie spodziewam się, że szybko odniosę wielki sukces. Mam jednak nadzieję, że kiedyś to mi się uda. Mój syndrom pomógł mi stać się tym, kim jestem teraz

— mówi tenisistka.

Dla niej żadne ograniczenia nie istnieją. Oczywiście musi pracować inaczej niż pozostałe zawodniczki, ale widać, że nawet w takim przypadku jest w stanie awansować do trzeciej setki rankingu

— twierdzi jej trener Albert Portas.

CZYTAJ TAKŻE: Rosolska w ćwierćfinale turnieju w Eastbourne. Gra na trawie z Chinką jej służy

The Guardian, MACRO