Anwil Włocławek obronił tytuł mistrza Polski. W siódmym meczu na parkiecie Polskiego Cukru Toruń Rottweilery rozgryzły Twarde Pierniki i wygrały aż 89:77 (28:21, 22:19, 25:18, 14:19).

Margines błędu jest żaden. Ostatni mecz sezonu - tutaj nikt nie będzie odpuszczał

— zapowiadał gracz Polskiego Cukru Tomasz Śnieg.

I miał rację. Każdy chciał zagrać w takim meczu, przy szczelnie wypełnionej żywiołowo reagującymi kibicami obu drużyn hali. Walerij Lichodiej zagrał na własną prośbę, bo ma naderwany mięsień. Na urazy narzekali też: najlepszy w ubiegłorocznych finałach Kamil Łączyński (łapały go w trzeciej kwarcie skurcze) i Ivan Almeida, który w środę ma przejść zabieg.

W pierwszej połowie koszykarze Anwilu rozstrzelali Polski Cukier rzutami za trzy punkty. Z 15 prób trafili do kosza 10. Trzy na cztery skuteczne próby miał urodzony w Warszawie Łączyński. Torunianie w tym elemencie był zdecydowanie słabsi (na 16 prób, sześć celnych). Trener Twardych Pierników Dejan Mihevc wsciekał się za linia boczną poirytowany błedami swoich graczy. Anwil słabiej grał pod koszem, zawodnicy z Włocławka mieli poważne problemy ze zbieraniem piłek. Polski Cukier znów z trafianiem do kosza. Szybka gra Rottweilerów i przede wszystkim wspomiane rzuty za trzy punkty zaowocowały 10 punktami przewagi.

W drugiej połówie Anwil nie zwalniał tempa. Grał cały czas tak samo, szybko, pomysłowo, tak, by wyrobić dobrą pozycję do rzutu za trzy punkty. Po trzeciej kwarcie Rottweilery prowadziły 17 punktami. Zdenerwowani koszykarze z Torunia popełniali bardzo dużo błędów nie tylko w obronie, ale także w ataku. To była woda na młyn graczy z Włocławka.

Minutę przed końcem meczu fani z Włocławka wywiesili transparent: „Mistrzem Polski jest Anwil”, a trener Igor Miličić szalał ze szczęścia przy bocznej linii. Wszak jego zespół po serii zasadniczej był na czwartm miejscu, a obronił mistrzostwo Polski.

CZYTAJ TAKŻE: W Arenie Toruń będzie dziś najwyższa temperatura w Polsce. Poznamy mistrza kraju. Polski Cukier czy Anwil?

MACRO