Koszykarze Golden State Warriors pokonali w Toronto Raptors 106:105, ale w toczącej się do czterech zwycięstw rywalizacji o mistrzostwo ligi NBA przegrywają 2-3. Do składu Wojowników wrócił Kevin Durant, jednak już w drugiej kwarcie kontuzja mu się odnowiła.
Durant urazu łydki doznał 8 maja w półfinale Konferencji Zachodniej i nie brakowało wówczas głosów, że gdyby nie walka o mistrzostwo, to sztab medyczny nie walczyłby o jego szybki powrót, tylko spokojnie pozwoliłby mu się leczyć.
Bez niego obrońcy tytułu dotarli do finału, ale po trzech porażkach z Raptors znaleźli się pod ścianą i Durant wrócił. Najbardziej wartościowy zawodnik dwóch poprzednich finałów pierwszą kwartę zakończył z 11 punktami, trafiając m.in. we wszystkich trzech próbach „za trzy”. Na początku drugiej odsłony znów jednak poczuł ból w nodze i z pomocą kolegów opuścił parkiet.
Warriors powiększali przewagę nawet do kilkunastu punktów, po czym Raptors wyraźnie ją zmniejszali, ale nie potrafili doprowadzić do remisu. Sytuacja zmieniła się dopiero w połowie ostatniej części gry. Od stanu 95:91 dla Warriors gospodarze w nieco ponad trzy minuty zdobyli 12 punktów, a Wojownicy tylko dwa.
Na zegarze pozostawało 3.28 min i wydawało się, że Raptors prowadząc 103:97 są o krok od pierwszego w historii klubu mistrzostwa. Przez cały mecz doskonale jednak działała słynna broń Warriors - rzuty z dystansu. Dwa rzuty za trzy punkty Klaya Thompsona i jeden Stephena Curry’ego pozwoliły im ponownie przejąć kontrolę.
Oni są po prostu fantastyczni. Świetni strzelcy, którzy nigdy się nie poddają
— komplementował zawodników trener Steve Kerr.
W ostatniej minucie jego zespół nie ustrzegł się strat, ale gospodarze nie potrafili ich w pełni wykorzystać. Najpierw Warriors nonszalancko wyprowadzali piłkę i w efekcie nagłego pressingu Draymond Green popełnił błąd nielegalnego powrotu na własną połowę, po chwili Kyle Lowry rzucił kosza dla Raptors. Było 105:106.
Następnie w ataku sfaulował środkowy gości DeMarcus Cousins, dzięki czemu kanadyjski zespół miał dokładnie 15,7 s na przeprowadzenie akcji, która mogła dać mu tytuł. Nie poradził sobie jednak z zaciekłą obroną. Rzut Lowry’ego równo z końcową syreną był niecelny.
Wygraliśmy, ale nie potrafimy się cieszyć. Przede wszystkim z powodu Kevina. Nie wiem jeszcze, jak poważny jest teraz jego uraz. Był gotowy zrobić wszystko, aby nam pomóc. Zwyciężyliśmy dla niego, ale wciąż długa droga przed nami
— przyznał Thompson.
W całym meczu Warriors trafili do kosza 20 z 42 rzutów za trzy punkty. Curry uzyskał 31 pkt, Thompson - 26, wszechstronnością błysnął Green - 10 pkt, 10 zbiórek i osiem asyst.
Wśród pokonanych prym znów wiódł Kawhi Leonard - 26 pkt i 12 zbiórek. Lowry dołożył 18 pkt, a Hiszpan Marc Gasol - 17.
Kolejny mecz odbędzie się w czwartek w Oakland, a jeśli Wojownicy znów wygrają, to siódme, decydujące spotkanie zaplanowano na niedzielę w Toronto. Tylko raz zdarzyło się, aby drużyna prowadząca w finale 3-1 nie zdobyła mistrzostwa. Taką przewagę trzy lata temu zmarnowali… Warriors.
CZYTAJ TAKŻE: Historyczna szansa Polskiego Cukru. Jeden wygrany mecz i będą mistrzami Polski
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/450505-wojownicy-zadedykowali-zwyciestwo-kevinowi-durantowi