W drugim turnieju w Lidze Narodów, tym razem w chińskim Ningbo Polacy z pięcioma debiutantami w składzie przegrali z Francuzami 1:3 (-26, -23, 24, -20). Obie drużyny bardziej czarowały się niż grały. Polacy zagrali bez swych najlepszych siatkarzy.
Obie drużyny nie zagrały w najsilniejszym składzie. Żaden za trenerów nie chciał odkrywać kart przed sierpniowym turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich (oprócz Polski i Francji na granicy Sopotu i Gdańska zagrają ze Słowenią i Tunezją - tylko jednak drużyna awansuje). Zgodnie z zapowiedziami selekcjoner Polaków Vital Heynen dokonał zmian w składzie. Do Ningbo nie pojechał m.in. kapitan Michał Kubiak. Szansę gry dostali: Maciej Muzaj, Bartosz Bednorz, Marcin Komenda, Piotr Łukasik, Norbert Huber i Michał Szalacha. W pierwszej szóstce na mecz z Francuzami wyszli: Dawid Konarski, Komenda, Tomasz Fornal, Szalacha, Łukasik, Huber i jako libero Jakub Popiwczak.
Liga Narodów to bardziej rywalizacja wewnętrzna niż zmagania z przeciwnikami
— wyjaśnił trener Vital Heynen
Pierwsza partia, w której nieznacznie lepsza była Francja, była wyrównana. Polacy mieli nawet piłkę setową, ale Fornal nie trafił w boisko. W kolejnm Francuzi okazali się też lepsi. Koncertowo grał Kevin Tillie, który od nowego sezonu wystąpi w Onico. Francuz przeniósł się do Warszawy, bo ma żonę Polkę, siatkarkę Annę Diakiewicz.
W trzecim secie trener Heynen dokonał roszad. Wszedł Muzaj i Kwolek. Urazu doznał Szalacha, który opuścił boisko. Po badaniach okaże się, co stało się z jego dłonią. Zastąpił go Mateusz Bieniek i razem z Muzajem pociągnęli zespół. Nasi siatkarze mieli cztery punkty przewagi, ale… Francuzi mieli piłkę meczową, ale to Polacy zwyciężyli.
Francuzi się zdenerwowali, że nie zakończyli meczu w trzech setach. Od początku wyrobili sobie przewagę, która osiągała nawet pięć punktów. Polacy nie byli w stanie odrobić strat.
CZYTAJ TAKŻE: Udany rewanż Brazylijczyków za finał mistrzostw świata. Polscy siatkarze wygrali tylko jeden set
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/449987-zaslona-dymna-heynena-ktory-nie-odkryl-swych-kart