Finowie pokonali w Bratysławie Kanadyjczyków 3:1 (0:1, 1:0, 2:0) w finale mistrzostw świata w hokeju na lodzie. Wywalczyli tytuł trzeci raz w historii. W meczu o brązowy medal ekipa Rosja wygrała po karnych z Czechami.
Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia i ten turniej może być dla nas wielką telenowelą o kopciuszku, lecz skończy się raczej kompromitującym skokiem do wody na brzuch
— tak przed rozpoczęciem MŚ występ Finów przewidywali dziennikarze publicznej telewizji YLE.
Pesymizm Finów wynikał z tego, że w składzie jej reprezentacji znalazło się tylko dwóch zawodników z NHL. Anonimowa drużyna turniej zaczęła jednak od zwycięstwa z… Kanadą, również 3:1. Fazę grupową ostatecznie Finowie zakończyli na drugim miejscu. W ćwierćfinale po dogrywce pokonali odwiecznych rywali, broniących tytułu Szwedów 5:4, a w półfinale wygrali 1:0 z Rosjanami, uważanymi za faworytów.
To trzeci w historii triumf Finów w mistrzostwach świata. Na koncie mają też osiem srebrnych i trzy brązowe medale. W imprezie tej rangi poprzednio triumfowali w 2011 roku, kiedy gospodarzem turnieju także była Słowacja, a ich trenerem również Jukka Jalonen.
Co ciekawe, Finów próżno szukać wśród nagrodzonych indywidualnie. Przedstawiciele mediów najbardziej wartościowym zawodnikiem wybrali Kanadyjczyka Marka Stone’a, a dyrektoriat imprezy wyróżnił rosyjskiego bramkarza Andrija Wasilewskiego, jego rodaka napastnika Nikitę Kuczerowa oraz czeskiego obrońcę Filipa Hronka.
W niedzielny wieczór świętowanie zaczęło się w domach, barach i restauracjach, gdzie miliony Finów oglądało telewizyjną transmisję z meczu. Później szybko przeniosło się na ulice. Najbardziej zagorzali kibice w euforii, w deszczową pogodę i przy kilkustopniowej temperaturze, odbyli nocną kąpiel w słynnej helsińskiej fontannie wokół przedstawiającej nagą kobietę statuy „Havis Amanda”.
Po północy w centrum Helsinek zebrało się tysiące ludzi i przybywło ich.
Nie przyjeżdżajcie tu samochodami!”
— przestrzegali funkcjonariusze, szacując, że na samym rynku świętowało 10 tys. ludzi.
Kibice skandowali imię kapitana reprezentacji Marko Anttili, który strzelił dwa gole Kanadzie i przez cały turniej prowadził drużynę do złota. Niedzielny finał mistrzostw świata przyciągnął we wszystkich fińskich mediach równie dużą (o ile nie większą) uwagę, co trwające wybory do Parlamentu Europejskiego.
Nieprawdopodobne stało się prawdą. Dziękuję i gratulacje dla drużyny o dużym sercu
— napisał na Twitterze prezydent Sauli Niinisto, wielki miłośnik hokeja, który już po wygranej w półfinale z Rosją zastanawiał się, czy w niedzielny wieczór w telewizji oglądać studio wyborcze, czy mecz.
W Finlandii hokej na lodzie jest sportem narodowym, ale jak podkreśla prasa, ten trzeci złoty medal smakuje szczególnie, a dla niektórych komentatorów jest sensacją wszech czasów. Wszyscy podkreślają zgodnie – mistrzostwa wygrała drużyna, która jeszcze przed turniejem określana była jako jedna z najsłabszych w historii, czy anonimowa, która w składzie zamiast wielu gwiazd najsilniejszej ligi świata NHL miała hokeistów z krajowych i europejskich klubów, debiutantów w reprezentacji i juniorów.
W nocy symboliczny pomnik cara Aleksandra II na głównym placu w Helsinkach przed słynną białą katedrą (Tuomiokirkko) kibice przykryli fińską flagą. Zabawa trwała nie tylko w stolicy, ale także w wielu innych miastach, m.in. w Tampere w środkowej części kraju, czy w Rovaniemi na północy.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy mają większą szansę awansu. Zagrają u siebie. Przyznano nam organizację hokejowych mistrzostw świata Dywizji 1B
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/448378-finowie-sensacyjnymi-mistrzami-swiata
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.