Koszykarze Anwilu pokonali we Włocławku Arkę 90:85 (26:25, 16:27, 25:14, 23:19) w czwartym meczu półfinałów play-off Basket Ligi i wyrównali stan serii na 2-2. - Więcej brudnych zagrań w życiu nie widziałem - ocenił trener gości Przemysław Frasunkiewicz.
Zawodnik gdynian James Florence robił co mógł, żeby to jego drużyna zagrała w finale, ale nawet jego 38 punktów nie wystarczyło do przechylenia szali zwycięstwa na korzyść Arki. Niesieni dopingiem czterech tysięcy kibiców obrońcy tytułu byli w najważniejszych momentach pewniejsi, wybierali lepsze rozwiązania, grali bardziej przemyślanie. Florence chciał momentami wygrać spotkanie sam.
Wyraźnie rozgoryczony szkoleniowiec gdynian zwracał uwagę na brutalne, jego zdaniem, zagrania zawodników Anwilu.
Wskakiwanie na plecy, wystawianie kolan. Nie jesteśmy w stanie wygrać, gdy dzieją się takie rzeczy. Rewelacja
— ironizował były reprezentant Polski.
Dopytywany przez dziennikarzy, czy w tym ostatnim stwierdzeniu miał na myśli pracę sędziów, nie potwierdził takiego przypuszczenia, ale jego słowa brzmiały dość jednoznacznie.
Trener Igor Milicic przed tą serią mówił, że gramy fizycznie, itd. A co jest na boisku? To widać. Co robi Szymon Szewczyk, gdy wystawia kolana co mecz? Nie będę tego wyliczał, bo to nie ma sensu
— podkreślił Frasunkiewicz.
Dodał, że jeżeli jego zespół jest oceniany jako grający brudno, to wydarzenia w hali we Włocławku pozwalają na stwierdzenie, że to żart.
Jeżeli Joshua Bostic dostaje trzy razy łokciem w twarz, to nie wiem na czym mamy się skupić w piątym meczu. Zagraliśmy tak, jak mogliśmy. Mi się podoba jak gramy, bo gramy dobrze. Jesteśmy zaangażowani w mecz na 100 procent
— dodał.
W zdecydowanie odmiennych humorach byli przedstawiciele Anwilu, który u siebie z 0-2 doprowadził do 2-2.
Mieliśmy dziś wzloty i upadki, ale jest 2-2. W całym sezonie jest jednak nadal 5-2 dla Arki. Szkoda, że nie gramy ostatniego meczu u siebie. Nasi kibice nawet na wyjeździe mogą nam pomóc
— powiedział trener Milicic.
W Anwilu kolejny świetny mecz w półfinale rozegrał Aaron Broussard, który uzyskał 25 punktów, a przede wszystkim raz po raz rajdami rozrywał obronę gości.
Jarosław Zyskowski ocenił, że jego zespół po przegranej 10 punktami pierwszej połowie wrócił do meczu charakterem.
Jest 2-2 i jedziemy na piąty mecz do Gdyni. Rok temu też było 2-1 dla Stelmetu i też nas wszyscy skreślali, jak w tej serii przy 2-0 dla Arki. Mam nadzieję, że kolejny raz pokażemy na co nas stać
— zaznaczył Zyskowski.
Decydujący mecz odbędzie się w Gdyna Arena w niedzielę o godz. 20.
Na zwycięzcę tej pary w finale czeka już Polski Cukier, który w drugim półfinale ograł Stelmet 3-0.
CZYTAJ TAKŻE: Twarde Pierniki nie do ugryzienia. Polski Cukier w finale. Załatwił sprawę z Anwilem w trzech spotkaniach
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/447973-trener-arki-wsciekly-na-brutalna-gre-anwilu