Tego nikt się nie spodziewał. Pierwsza po sezonie zasadniczym Arka miała łatwo, miło i przyjemnie pokonać w ćwierćfinałach play-off Basket Ligi przetrzebioną kontuzjami ósmą Legię. A tu sensacja. Po czterech meczach jest 2:2, bo Zieloni Kanonierzy wygrali drugie spotkanie na parkiecie hali na Bemowie. Tym razem 100:94.
Legioniści zwyciężyli grając w większości spotkania polskim składem. Omar Prewitt i Morayo Soluade są kontuzjowani, a obecni w składzie obcokrajowcy grali krótko. 31 punktów dla Legii zdobył będący w ostatnich meczach w niesamowitej formie (poprzednie dwa występy to 32 i 26 punkty) Jakub Karolak.
Pod względem fizycznym nie jest nam łatwo, bo brakuje na obwodzie dwóch zawodników i trener musi łatać dziury koszykarzami, którzy na tych pozycjach nie występowali w sezonie zasadniczym. My, obwodowi, gramy teraz ponad 30 minut w każdym meczu. Zmęczenie się nawarstwia i na pewno się je odczuwa. Nie mamy jednak wpływu na sytuację zdrowotną, więc nie ma co zastanawiać się co byłoby, gdybyśmy grali w pełnym składzie. Po prostu warto i trzeba się cieszyć tym, że dobrze gramy
— stwierdził Karolak.
Syna Piotra, byłego reprezentanta Polski, nie byli w stanie zatrzymać obrońcy najlepszej drużyny sezonu zasadniczego. W czwartek miał 72 procent skuteczności z gry - trafił 10 z 12 rzutów za dwa punkty i trzy z sześciu zza linii 6,75 m oraz oba wolne. Był lepszy od swojego vis a vis, lidera Arki i gwiazdy ligi, Amerykanina Josha Bostica (29 pkt, ale tylko 50 proc. z gry).
Cieszę się, że w końcówce sezonu złapałem wysoką dyspozycję i mam nadzieję, że będzie się ona utrzymywać. Nie odbieram tego, co się stało na naszym parkiecie jako niespodzianki. Wierzyliśmy w sukces i wiedziałem po pierwszym zwycięstwie, że będziemy w stanie w kolejnym spotkaniu znowu sprawić kibicom frajdę
— mówi Karolak.
A kibice w malutkiej hali na Bemowie stworzyli niesamowitą atmosferę. Choć po rozpoczęciu meczu było ich niewielu, z każda minutą frekwencja rosła. Fani zgotowali koszykarzom z Gdyni piekło.
Karolak uważa, że w piątym spotkaniu ćwierćfinałowym, choć odbędzie się ono w Gdyni, obie drużyny mają takie same szanse i nie ma znaczenia, że Arka przystąpiła do play-off najwyżej rozstawiona, a stołeczna ekipa z ósmej pozycji.
Nie jesteśmy faworytami, ale dla nas to może i lepiej, że w tym momencie na Arce ciąży większa presja. Będzie to taki brudny mecz, z dużą liczba fauli. Nie może być inaczej, bo to będzie rywalizacja, która wyśle jedną z drużyn na wakacje. Mam nadzieję, że nie będziemy to my. Osiągnęliśmy dużo w sezonie, a co się wydarzy w niedzielę, to się okaże. Wszystko w naszych rękach i nogach
— podkreślił Karolak.
Decydujący mecz o awans do półfinału play-off Polskiej Ligi Koszykówki zostanie rozegrany zostanie w Gdyni w niedzielę o godz. 12.40.
CZYTAJ TAKŻE: Sensacja w Warszawie. Zieloni Kanonierzy zatopili Arkę przy wielkim wsparciu najwierniejszych fanów
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/445987-karolak-przeszedl-samego-siebie