Lider po serii zasadniczej wyraźnie pokonał ósma drużynę w pierwszym meczu ćwierćfinałowym play-off polskiej Ligi Koszykówki. Arka wygrała z Legią w Gdynia Arenie 79:75 (25:14, 14:17, 21:17, 19:27), choć wygrana wisiała na włosku.

Dla koszykarzy Legii, którzy dwa lata temu awansowali do Polskiej Ligi Koszykówki, a w poprzednim sezonie utrzymali się w Basket Lidze tylko dlatego, że Czarmi Słupsk wycofali się z rozgrywek, już sama gra w play-off jest ogromnym sukcesem. Zieloni Kanonierzy po 17 latach znów grają w play-off nejwyższej klasy rozgrywkowej. Ich rywal, zwycięzca fazy zasadniczej - Arka, marzy o mistrzostwie Polski. Faworytem rywalizacji pierwszej drużyny z ósmą jest bezsprzecznie zespół z Gdyni, tym bardziej, że w fazie zasadniczej dwukrotnie pokonał ekipę z Warszawy.

Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się awansować do play off. Szczególnie, że byliśmy najmłodszą drużyną w Polskiej Lidze Koszykówki. Sportowy cel na ten rok osiągnęliśmy. Teraz walczymy o zwycięstwo. Sytuacja jest taka, że to rywal musi wygrać. My bardzo chcemy, ale nie musimy

— stwierdził przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii Jarosław Jankowski.

Na parkiecie w Gdyni gospodarze prowadzili już 19. punktami, ale legioniści nie poddawali się i odrabiali straty. Wygrali nawet drugą kwartę. W szeregach Zielonych Kanonierów zabrakło Omara Prewitta, który po urazie jest jeszcze oszczędzany.

Poczatek trzeciej kwarty był piorunujący w wykonaniu arkowców, którzy szybko i znacznie powiększyli przewagę. Pod koniec trzeciej kwarty Zieloni Kanonierzy zblizyli sie do rywali na 12 punktów.

Panika wśród sztabu szkoleniowego Arki zapanowała, gdy w czwartej kwarcie przewaga ich zespołu stopniała do dziewięciu punktów. Co więcej, zawodnicy Tonego Spaseva zbliżyli się nawet na dwa punkty na 53 sekundy przed zakończeniem spotkania. Końcówka, choc niezwykle nerwowa i z wieloma błedami z obu stron, należała jednak juz do Arki.

CZYTAJ TAKŻE: Mistrz lepszy od wicemistrza. Zdecydowała końcówka emocjonujacego meczu we Włocławku

MACRO