Lechia zdobyła Puchar Polski. W finale na Stadionie Narodowym w Warszawie po nudnym meczu pokonała 1:0 Jagiellonię. Jedyną bramkę zdobył w szóstej minucie doliczonego czasu gry Artur Sobiech.
Kibice Lechii Gdańsk mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9:30, kiedy to zostały otwarte bramy stadionu dla uczestników imprezy. Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową. Zebrany tłum dopiero na około godzinę przed rozpoczęciem meczu zaczął napierać na bramę wejściową stadionu (nr 10), podejmując próbę siłowego wtargnięcia na teren obiektu, celem wniesienia środków pirotechnicznych. W wyniku zaistniałej sytuacji interwencję podjęły siły policyjne, które zdecydowały o zamknięciu bramy wejściowej
— czytamy w komunikacie PZPN.
I Jagiellonia i Lechia po dwa razy wystąpiły w przeszłości w finale o Puchar Polski. Mają po jednym triumfie. Drużyna z Białegostoku zwyciężyła w 2010 roku, a z Gdańska w 1983 roku. w 2019 roku jedni i drudzy zaczęli niemrawo. Pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. najciekawsze akcje, to wyjścia bramkarzy poza pole karne lub ich błędy. Piłkarze oddali tylko jeden celny strzał. Zawodnicy nie ponosili ryzyka i grali bardzo asekuracyjnie.
Tradycją finałowych spotkań o Puchar Polski jest ich przerywanie. Znów fani zadymili stadion. Tym razem po 76. minutach. Dobrze, że nie zamknięto dachu, bo wiatr w miarę szybko wywiał dym. A tak skrupulatnie kontrolowano fanów… I w taki szybki sposób przeszliśmy do końcówki meczu (wcześniej piłkarze trochę się rozruszali, ale dobre sytuacje podbramkowe można było zliczyć na palcach jednej ręki).
A w niej jedyny gol w meczu, który… nie został uznany. Juz cieszył się Flávio Paixão, juz na trybunach brawo biła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, a tu figa z makiem. VAR wykazał spalonego.
I dalsze katusze… Do szóstej minuty dogrywki, w ktorej losy meczu rozstrzygnął rezerwowy Artur Sobiech. Marjan Kelem popełnił któryśtam błąd w meczu, czekał przed linią bramkową aż piłka wpadnie mu w ręce, ale napastnik Lechii wystawił nogę i piłka wpadła do siatki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/444992-puchar-dla-lechii-bohaterem-gdanska-artur-sobiech