Zaledwie 17-letni pomocnik Filip Marchwiński podbija ekstraklasę. W szóstym swoim występie zdobył drugą bramkę. Gol strzelony Legii zapewnił Lechowi trzy punkty, a piłkarz stał się bohaterem wczorajszego wieczoru.
Marchwiński w lidze zadebiutował w spotkaniu w Sosnowcu z Zagłębiem (6:0) w grudniu ubiegłego roku. W pierwszym występie strzelił gola i stał się najmłodszym w historii poznańskiego klubu piłkarzem, który zdobył bramkę w ekstraklasie. Był wówczas młodszy o jeden dzień od Dawida Kownackiego, gdy ten w 2014 roku strzelił pierwszego gola dla Kolejorza. To jednak pokonanie bramkarza Legii w środowy wieczór odbiło się większym echem. Marchwiński wszedł na boisko w 73. minucie, a osiem minut później strzelił gola na wagę trzech punktów.
To, że zdobyłem bramkę, dotarło do mnie po końcowym gwizdku. Ogromnie się cieszę, ale wierzę, że nie jest to mój ostatni gol. Ostrym wślizgiem odebrałem piłkę, ale sędzia nie podyktował rzutu wolnego. Krzyknąłem tylko do Jóźwiaka, że jest moja, przedryblowałem trzech zawodników, oddałem strzał i już tylko słyszałem euforię na stadionie. Dla tak młodego zawodnika jak ja, było to ogromne przeżycie, bo wielu chłopaków chciałoby być na moim miejscu. Nie zadowalam się tym, bo mam jeszcze dużo minut do zaliczenia na boisku
— przyznał.
Piłkarz nie miał czasu na świętowanie bramki i zwycięstwa. W czwartek rano musiał iść do szkoły.
Mam tak ułożony plan w szkole, że nawet mimo strajku, mam lekcje indywidualne. Muszę nadrabiać materiał, bo jednak bardzo dużo czasu spędzam w klubie, na treningach
— wyjaśnił.
CZYTAJ TAKŻE: Porażka Legii. Trener na trybunach. 17-latek bohaterem Poznania
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/444032-nie-swietowal-sukcesu-bo-rano-musial-isc-do-szkoly