Sobotni wieczór będzie wyjątkowy dla Damiana Jonaka. Podczas gali MB Boxing Night „Ostatni Taniec”, organizowanej w katowickim Spodku, niepokonany na zawodowym ringu pięściarz będzie walczył z Brytyjczykiem Andrew Robinsonem. Jonaka, który mocno identyfikuje się ze Śląskiem Polski, wyjdzie w specjalnej koszulce upamiętniającej trzy Powstania Śląskie, które miały miejsce w latach 1919–21. Na plecach będzie miał tradycyjnie znak „Solidarności”.
O samej walce szerzej pisaliśmy przedwczoraj:
Jonak, który urodził się we Włoszczowie, wychował na Górnym Śląsku stawiając pierwsze kroki bokserskie w Szombierkach Bytom, a teraz mieszka w Tarnowskich Górach, cieszy się, że będzie mógł wystąpić przed życzliwą mu publicznością.
Bije bardzo mocno, jestem podekscytowany występem w Spodku po prawie siedmiu latach. Atmosfera w tym obiekcie jest niepowtarzalna
— mówi w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu” Jonak.
Podczas bokserskich gal pięściarz reprezentuje Polskę i „Solidarność”.
Ludzie nie rozumieją po co mam Solidarność na plecach. Często słyszę, że związki zawodowe płacą mi pieniądze i dlatego napisałem sobie „Solidarność”. A to nieprawda! Mam „Solidarność” na plecach, ale mam ją też w sercu. Wstąpiłem do „S” jeszcze w czasach, gdy pracowałem w kopalni „Makoszowy”. Zawsze kojarzyła mi się z papieżem i wyzwoleniem. Sam zwróciłem się do władz „S”, bym ich promował, bo zależało mi na tym. Nadal jestem członkiem „Solidarności”, jestem honorowym członkiem w kilku komisjach zakładowych i choć nie muszę płacić składek, i tak je płacę
— przyznaje w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu” Jonak.
Super Express, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/441265-jonak-mam-solidarnosc-na-plecach-ale-mam-ja-tez-w-sercu