Zwycięstwo w Wiedniu nad Austrią w pierwszym meczu eliminacji Euro 2020 nie przyszło naszym reprezentantom łatwo. Polacy podkreślają jednak, że powinno dać im pozytywnego kopa na przyszłość.
To pierwsze zwycięstwo reprezentacji pod wodzą Jerzego Brzęczka.
Nie powiem, ze to kamień z serca nam spadł, ale było to bardzo ważne zwycięstwo. W pierwszej połowie mieliśmy sporo problemów, Austriacy to wykorzystywali. W przerwie dokonaliśmy zmian i gra się poprawiła. Przede wszystkim w pierwszej połowie mieliśmy problemy w bocznych sektorach. Źle graliśmy i się otwieraliśmy. Arkadiusz Milik miał gorączkę, w ostatnich dniach był przeziębiony, ale zdecydowaliśmy się wystawić go od pierwszej minuty. Piotr Zieliński odczuwa ból po tym starciu, po którym nie mógł wykonywać sprintów. Jutro wracamy do Polski i się okaże, czy to zwykłe stłuczenie, czy coś poważniejszego. Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski pokazali, że mogą grać razem i dobrze im to wyszło. W pakiecie dwóch meczów te drugie zwykle nie były w naszym wykonaniu takie, jakbyśmy chcieli. Oczywiście jesteśmy faworytem, ale musimy się zregenerować i podejść do tego meczu z pełnym zaangażowaniem
— powiedział szkoleniowiec polskiej reprezentacji Jerzy Brzęczek.
CZYTAJ TAKŻE: Pierwsze zwycięstwo Jerzego Brzęczka. Zafundował mu je Krzysztof Piątek. Austria pokonana 1:0 w Wiedniu
Robert Lewandowski gola nie strzelił, ale cieszył się ze zwyciestwa.
Spodziewaliśmy się, że tu nie będzie łatwo, tym bardziej, że po ostatnich meczach bez tej wygranej wciąż nam to w głowach siedziało. Wiedzieliśmy, że tym meczem możemy zrobić pierwszy krok. W pierwszej połowie czasami brakowało w środku pola przytrzymania, rozegrania piłki. Czasami traciliśmy ją zbyt często, ale w drugiej połowie to poprawiliśmy i też zaczęliśmy stwarzać sytuację. Taki wyjazdowy mecz jest dla nas bardzo ważny, ale patrząc na przekrój całych eliminacji, to dla nas będzie wyzwaniem grać dwa równe mecze. Często było tak, że po pierwszym ważnym wygranym meczu, ten drugi był trochę słabszy i ten wynik nie był taki jak trzeba. Mam nadzieje, że na ten drugi mecz przygotujemy się mentalnie tak jak na ten pierwszy. Wiedzieliśmy, że tu Austriacy będą chcieli walczyć i spróbować wybić nam piłkę z głów. Wydaje mi się, że w pierwszej połowie zabrakło nam decydującego podania, żeby gdzieś lepiej zagrać, stworzyć sytuację i strzelić na bramkę. W drugiej połowie po golu mieliśmy kolejną sytuację, szkoda, że jej nie wykorzystaliśmy, bo mielibyśmy lżejszą końcówkę. Z Krzyśkiem dobrze nam się współpracowało. Stworzyliśmy sytuację na 2:0, szkoda, że nie wpadło, ale trudno, najważniejsze jest dobro zespołu. Dzisiaj cały zespół zagrał bardzo ambitnie i konsekwentnie, szczególnie w defensywie. Myślę, że z meczu na mecz będziemy się rozkręcali i mam nadzieje, że w każdym tym meczu eliminacyjnym będziemy grali dwa równe mecze. Mecze wyjazdowe w meczach eliminacyjnych są bardzo trudne. Tutaj nie jest ważny styl, tylko punkty. Tu nie będzie łatwych spotkań, z czego sprawę zdaje sobie ja i cała drużyna. To zwycięstwo dla nas to ważny krok do przodu żebyśmy wrócili na zwycięską ścieżkę i mam nadzieje, że będziemy szli od zwycięstwa do zwycięstwa
— wyznał kapitan polskiej reprezentacji.
CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Piątek bohaterem w Wiedniu. Zobacz jego bramkę! To jedyny gol w meczu. WIDEO
Przyjechaliśmy do Wiednia po trzy punkty. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania i takie też było. Mieliśmy też dużo szczęścia, ale dzisiaj temu szczęściu pomogliśmy. Zaliczyliśmy dobry i fajny początek z teoretycznie najtrudniejszym przeciwnikiem, ale musimy skupić się już na kolejnym spotkaniu w niedzielę. Pierwsze 10-15 minut było bardzo trudne, później w miarę możliwości staraliśmy się rozgrywać piłkę. Oba zespoły miły swoje sytuacje, ale fajnie, że wygraliśmy
— stwierdził stoper AS Monaco Kamil Glik.
Świetnie w bramce spisał się Wojciech Szczęsny. Bronił dzielnie i nie puścił bramki. Był jednym z bohaterów spotkania.
Bez przesady. Miałem raptem dwa strzały. W gorących momentach czekaliśmy jeszcze na granie z kontrami. Byliśmy zorganizowani z tyłu i fajnie, że udało się zagrać bez straty bramki. Organizacja gry z tyłu była na wysokim poziomie i trudno było strzelić nam dzisiaj gola. Początek eliminacji był bardzo pozytywny, stawia nas w dobrej sytuacji, ale musimy to potwierdzić w kolejnych meczach
— stwierdził bramkarz Juventusu.
Bartosz Bereszyński podkreślił niesamowita atmosferę na stadionie w Wiedniu. Połowa miejsc była zajęta przez żywo reagujących polskich kibiców.
Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, bo była dzisiaj wspaniała atmosfera. Pokazaliśmy charakter, pokazaliśmy to, czego się od nas oczekuje, i wywalczyliśmy trzy punkty. Musieliśmy dzisiaj stworzyć kolektyw, drużynę i wiedzieliśmy, że cała jedenastka i ci, którzy wejdą, mogą zmienić losy meczu i tak się stało. Słowa uznania należą się także całej drużynie w grze defensywnej, bo zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze i pokonaliśmy chyba najsilniejszego rywala w grupie
— wyznał boczny obrońca Sampdorii.
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/439088-piatek-i-lewy-moga-grac-razem-wypowiedzi