Piłkarz Southampton FC Jan Bednarek przyznał, że dzięki jesiennym występom w drużynie narodowej mógł zapomnieć o problemach w klubie. - W reprezentacji dostawałem nowe życie - – podkreślił obrońca, który szykuje się do spotkań inaugurujących eliminacje Euro 2020.
W czwartek kadra Jerzego Brzęczka rozpocznie kwalifikacje do mistrzostw Europy meczem z Austrią w Wiedniu. Biało-czerwoni pod wodzą tego selekcjonera nie wygrali meczu - trzy zremisowali i doznali trzech porażek.
Wcześniejsze spotkania były jednak dla nas wartościowe, ponieważ poznawaliśmy się i uczyliśmy się grać ze sobą. Testowaliśmy grę w różnych systemach. Teraz koniec z eksperymentami i nadszedł czas na wygrywanie. Wyciągnęliśmy wnioski z jesiennych spotkań
— zapowiedział Bednarek.
Zgrupowanie poprzedzające dwa pierwsze mecze o punkty jest jednak wyjątkowo krótkie. W poniedziałek część zawodników miała rozruch, a we wtorek odbył się jedyny, wspólny trening. W środę po południu będą już ćwiczyć w stolicy Austrii.
Mam nadzieję, że nasz zespół wreszcie odpali, ale tego nie wie nikt. Przed czwartkowym meczem jesteśmy jednak bardzo pozytywnie nastawieni, wszyscy dobrze się czujemy i w drużynie jest bardzo dobra atmosfera
— ocenił 22-letni stoper.
Polacy rozpoczną eliminacje od meczu z teoretycznie najgroźniejszym rywalem w walce o awans z grupy G.
Jeśli przyjrzeć się bliżej Austriakom, to na pewno jest to mocny zespół. Jednak nauczyłem się, że nie ma co patrzeć na przeciwnika, bo na tym poziomie nie ma słabych drużyn. Trzeba skupić się na sobie. Najważniejsza jest stała koncentracja
— podkreślił Bednarek.
W niedzielę natomiast Polacy podejmą w Warszawie reprezentację Łotwy.
Wydaje mi się, że nie ma znaczenia, z kim zaczynamy eliminacje. Nie mamy na to wpływu i musimy się do tego dostosować. Znamy swoją wartość i jesteśmy gotowi
— wskazał.
Jesienią reprezentacja Polski po nieudanych występach w Lidze Narodów spadła do drugiej dywizji tych rozgrywek. Mimo tego w drużynie narodowej pozostała dobra atmosfera.
Od początku Ligi Narodów w naszym zespole była dobra atmosfera. Po czterech miesiącach przerwy wszyscy byliśmy spragnieni kontaktu z kolegami, każdy zdążył się stęsknić. To wynika z chęci pokazania samemu sobie, że mamy za sobą nieudany okres. Jesienią wydarzyło się coś nieoczekiwanego, to na pewno nie odzwierciedlało naszej wartość. Przeciwnicy okazali się lepsi, ale teraz chcemy pokazać sobie, kibicom i całemu krajowi, że jesteśmy bardzo dobrymi piłkarzami i potrafimy wygrywać. Najlepszych cechuje to, że potrafią się podnieść po porażkach i my chcemy tak zrobić
— zadeklarował.
Początek sezonu nie był udany dla polskiego obrońcy, ponieważ ówczesny trener Southampton FC Mark Hughes nie widział wychowanka MSP Szamotuły w składzie. Selekcjoner Biało-czerwonych jednak konsekwentnie stawiał na Bednarka.
Miałem świadomość, że jeśli nie będę dłużej grał, to nie będzie mnie w tej reprezentacji wiosną. Jednak po zmianie trenera zacząłem regularnie występować w klubie i teraz Brzęczek może się uśmiechnąć, bo on jako jeden z niewielu we mnie wierzył. Chcę mu się za to zrewanżować. W taki sposób właśnie buduje się zespół. Jeśli jakiemuś zawodnikowi nie układa się w klubie, to trzeba w niego wierzyć
— przyznał.
Jak dodał, przyjazdy na jesienne zgrupowania reprezentacji były swego rodzaju oddechem od monotonii w klubie.
Tam nie grałem, a w reprezentacji dostawałem nowe życie. To był dla mnie bodziec do cięższej pracy, aby nie zawieść selekcjonera. Kiedy nie grałem i w każdy weekend byłem na ławce rezerwowych lub nawet poza meczową osiemnastką, było mi ciężko. Wówczas w reprezentacji Polski mogłem poczuć atmosferę wielkiego futbolu, adrenalinę, która towarzyszy nam przy okazji spotkań. Dzięki temu potrafiłem wykorzystać szansę w klubie, kiedy ona się pojawiła. Tak naprawdę trener Brzęczek utrzymał mnie przy życiu
— przyznał Bednarek.
Dodał, że pojawiły się chwile zwątpienia w związku z transferem do Southampton FC.
Były one jednak krótkie i pojawiały się przy okazji mojej kolejnej absencji w składzie. Były chwile, kiedy byłem zły i pytałem sam siebie, co robię źle. Szybko jednak nadchodził pozytywny bodziec i dalej walczyłem. Trenowałem tak, jakbym miał zagrać w każdym kolejnym meczu. Dlatego byłem gotowy, kiedy pojawiła się szansa
— zaznaczył.
Na początku grudnia Hughesa zastąpił na stanowisku trenera Austriak Ralph Hasenhuettl. Od tego czasu Bednarek jest podstawowym zawodnikiem Świętych.
Cały czas jestem tym samym chłopakiem. Potrzebowałem tylko zaufania trenera, który da mi szansę i mnie sprawdzi. Wcześniej rozegrałem tylko osiem spotkań w końcówce poprzedniego sezonu. Później przestałem grać
— przypomniał.
Wieczorem w Wiedniu odbędzie się oficjalny trening reprezentacji Polski, która dzień później zagra tam z Austrią w swoim pierwszym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020. Bezpośrednio po spotkaniu zaplanowany jest powrót do Warszawy, a w piątek trening na boisku ZWAR. W sobotę na Stadionie Narodowym odbędą się konferencje prasowe reprezentacji Polski i Łotwy, a dzień później rozegrany zostanie mecz pomiędzy tymi drużynami.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy rozpoczynają w Wiedniu bój o Francję. Na początek eliminacji czeka ich najtrudniejsze spotkanie
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/438796-bednarek-brzeczek-utrzymal-mnie-przy-zyciu