Na Dawida Kubackiego liczono w Zakopanem. Po serii treningowej, która wygrał, wierzono, że jest w stanie wygrać konkurs. Niestety, pierwszy zły skok przekreślił te nadzieje. W drugim było tylko trochę lepiej. Zwycięzca konkursu o Puchar Świata w Predazzo na swojej ziemi był dopiero 12.
To był przedziwny dzień, na pewno nie mój. Nie analizowałem skoków, nie zwracałem uwagi na warunki atmosferyczne, po prostu były to złe próby. Przy pierwszym popełniłem błąd, spóźniłem go i nie mogłem lecieć. Przy normalnym wyjściu z progu skoczyłbym pewnie cztery, pięć metrów dalej. Staję przed lustrem, patrząc sobie w oczy i mówię: To ewidentnie był mój błąd. W drugiej serii skok był lepszy, ale do wybitnych nie należał
— kajał się Kubacki.
Nasz skoczek dzień wcześniej, w konkursie drużynowym pobił rekord skoczni. Dzis poszło mu dużo gorzej.
Po rekordzie nogi nie odrywały się tak, jak trzeba. Po prostu, to był słabszy konkurs w moim wykonaniu. Ale obiecuję, że jeszcze kibicom dam sporo radości w tym sezonie. Spokojnie podchodzę do dzisiejszych błędów i będę je poprawiał. W Zakopanem to nie byłem ja. Przeanalizujemy błędy z trenerem, a w samolocie do Sapporo już o tym nie będę myślał
— dodał Kubacki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Fatalne skoki Polaków na Wielkiej Krokwi. Liczyliśmy na Dawida Kubackiego, a on dopiero 12.
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/430352-dawid-kubacki-to-nie-byl-moj-dzien