Władze PZPN ustaliły, że od nowego sezonu na boisku w meczu drużyny ekstraklasy musi przebywać jeden młodzieżowiec. To zupełnie tak, jakby w sklepie przepuścić w kolejce matkę z dzieckiem na ręku, żeby kupiła wódkę.
Próbowałem doszukać się plusów tego przepisu, ale za każdym razem odnajduję minusy. W skrócie przepis spowoduje: obniżenie poziomu gry w ekstraklasie, zahamowanie rozwoju młodych, da po kieszeni biedniejszym klubom.
Bez szwanku wyjdą z tego szefowie takich klubów, którzy mają prężnie działające akademie piłkarskie i zasób młodzieży, czyli: Legia, Lech, Pogoń i Zagłębie Lubin. Będą mogli za grubą gotówkę wypożyczać chłopaków do konkurencji. Reszta dostanie po głowie, a najbardziej pokrzywdzeni będą sami zawodnicy. Bo młodzi będą rywalizować tylko między sobą zamiast z doświadczoną starszyzną. Będą grali nie dlatego, że są lepsi od starych, a dlatego, że muszą. To nie jest rywalizacja.
Zamiast wypożyczyć drugiego młodzieżowca do innego zespołu ekstraklasy lub pierwszej ligi, w którym by grał, trzeba będzie go trzymać na ławce na wypadek kontuzji podstawowego młodzieżowca. I tak to w każdym zespole po jednym lub dwóch młodzieżowców będzie grzać ławę na wypadek niedyspozycji lub kontuzji grającego. A co jeśli młodzieżowca trzeba będzie zdjąć z boiska a na jego pozycję nie będzie drugiego. Trzeba będzie dokonać dwóch zmian: stary wejdzie za młodzieżowca, a rezerwowy młodzieżowiec za starego z boiska.
W klubach, w których będzie jeden przyzwoity młodzieżowiec oraz kilku wyraźnie słabszych, trenerzy będą orać tym podstawowym przez cały mecz, bo innych strach będzie wpuścić. Po sezonie będzie wrakiem. Może też już nie być potrzebny, jeśli akurat skończy wiek młodzieżowca. Ten proces widać doskonale w pierwszej i w drugiej lidze, gdzie przepisy o młodzieżowcach obowiązują od dawna. Po skończeniu wieku młodzieżowca większość tych „talentów” kończy w trzeciej lub czwartej lidze.
Młodzieżowcy bardzo podrożeją zarówno w kontekście transferów międzyklubowych, jak i w kontekście zarobków. Będzie na nich większy popyt, a podaż się nie zmieni.
Obecnie w wielu klubach daje się szansę młodzieżowcom, bo wygrywają rywalizację na treningach lub ogrywa się ich w końcówkach meczów. Najlepszym przykładem są Legia, gdzie Sebastian Szymański jest najlepszy w klubie na swojej pozycji, a ostatnio w pierwszym składzie występują Radosław Majecki i Sandro Kulenović oraz Lech, co można było zobaczyć chociażby w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (6:0), gdzie wystąpiło trzech młodzieżowców (Robert Gumny, Tymoteusz Klupś od pierwszej minuty i Filip Marchwiński, wszedł z ławki) i każdy z nich strzelił gola.
Polska piłka stoi na niskim poziomie, ale płacąc więcej młodym tylko dlatego, że są młodzi, i dając miejsce w składzie za darmo, to lepsza od tego nie będzie. Przepis jest totalnie idiotyczny i stracą na nim wszyscy.
CZYTAJ TAKŻE: Zmniejsza się przewaga Lechii nad Legią. Lider bezbramkowo zremisował z beniaminkiem w Legnicy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/426172-idiotyczny-przepis-wladz-pzpn-ktory-zarznie-mlodziezowcow