Jestem wędkarzem, rybakiem i rybiarzem. Wszystko z rybami, to jestem ja. Moja mama zawsze robi pyszną rybkę i ja ją pałaszuję z chęcią. Mam wędki i troszeczkę nawet zaraziłem tym żonę. Ona wyciąga mnie nad wodę, gdy jestem w Polsce. Moczenie kija zimą to mniejsza przyjemność, więc w tym roku się już to raczej nie uda
— zdradził rekordzista Polski w skoku o tyczce Piotr Lisek.
Wicemistrz świata z Londynu z 2017 roku wrócił w niedzielę z obozu w RPA. W Potchefstroom jest przyjazny tyczkarzom ośrodek, do którego Lisek wraca z chęcią od kilku lat.
Tam zacząłem pierwsze poważniejsze treningi przed nowym sezonem. Wcześniej się trochę bawiłem. Wszyscy wiecie, że sport jest dla mnie hobby, więc na treningach się nie nudziłem. W RPA była już solidna praca
— stwierdził Lisek.
Teraz zostaje już w Polsce i będzie kursował między Szczecinem a Spałą. Według niego trudno jest przygotować się do tak specyficznego sezonu jak ten w 2019 roku, bo mistrzostwa świata tak późno (przełom września i października) się nie zdarzają. Wcześniej celem jest udany start w halowych mistrzostwach Europy w Glasgow na początku marca.
Nie wyobrażam sobie, żebym tam nie wystąpił. Nie dałbym rady tego odpuścić i wytrzymać tak długo później bez skakania. Mam czego bronić, a w Europie nie ma już obecnie tak lekko w mojej konkurencji
— powiedział Lisek.
Święta Bożego Narodzenia Lisek spędzi w Polsce w gronie rodzinnym. Jego ulubioną potrawą jest ryba w każdej postaci.
Jestem najcięższym tyczkarzem na świecie, więc mogę sobie pozwolić na odstępstwa od diety, której nie mam. Jestem wędkarzem, rybakiem i rybiarzem. Wszystko z rybami, to jestem ja. Moja mama zawsze robi pyszną rybkę i ja ją pałaszuję z chęcią. Mam wędki i troszeczkę nawet zaraziłem tym żonę. Ona wyciąga mnie nad wodę, gdy jestem w Polsce. Moczenie kija zimą to mniejsza przyjemność, więc w tym roku się już to raczej nie uda
— uchylił rąbka tajemnicy tyczkarz.
W domu nigdy nie ubierał choinki, bo babcia za to odpowiada. Narzuca pomysł i kolorystykę. On ewentualnie pomaga.
Odkąd pamiętam, zawsze dziadek wysyłał mnie na górę, żebym wyglądał pierwszej gwiazdki na niebie. Teraz ja to trochę przejąłem i gonię na górę młodszą kuzynkę. Nie ma u nas niczego spektakularnego w Święta, bo jesteśmy tradycyjną polską rodziną. Czerpiemy radość z tego, że możemy pogadać o przyziemnych sprawach
— zakończył Lisek.
CZYTAJ TAKŻE: Wielki rywal polskich skoczków nie wystartuje w Engelbergu. Trener kazał mu w domu szlifować technikę
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/424989-lisek-lubi-lowic-rybki-a-pozniej-je-palaszowac-ze-smakiem