Piłkarze River Plate zdobyli Copa Libertadores. W rewanżowym meczu finału, który odbył się w Madrycie, pokonali po dogrywce 3:1 inny zespół z Buenos Aires - Boca Juniors. W pierwszym spotkaniu było 2:2. Rozgrywki są południowoamerykańskim odpowiednikiem Ligi Mistrzów.
To czwarty w historii triumf River Plate w rozgrywkach o Copa Libertadores, Boca ma w dorobku sześć zwycięstw.
Do przerwy prowadził zespół Boca Juniors po golu Dario Benedetto w 44. minucie, ale rywale wyrównali w drugiej połowie za sprawą Lucasa Pratto.
W finale nie była stosowana reguła goli na wyjeździe, więc sędzia zarządził dogrywkę. W niej bramki zdobyli: Kolumbijczyk Joan Quintero oraz w ostatnich sekundach Gonzalo Martinez.
Rywale od początku dogrywki musieli sobie radzić w dziesiątkę, po drugiej żółtej kartce dla Kolumbijczyka Wilmara Barriosa. On, podobnie jak Quintero, grał w czerwcowym spotkaniu mundialu z Polską (3:0 dla Kolumbii).
Zasłużyliśmy na ten triumf i teraz możemy świętować
— cieszył się Quintero.
O rywalizacji dwóch słynnych przeciwników z Buenos Aires było głośno na całym świecie od kilku tygodni, nie tylko z powodów sportowych. Spotkanie rewanżowe miało się odbyć 24 listopada na obiekcie River Plate, ale przed stadionem chuligani tego klubu zaatakowali autokar piłkarzy Boca Juniors. Nie udało się również rozegrać tego meczu dzień później. Ostatecznie przedstawiciele południowoamerykańskiej konfederacji (CONMEBOL) ogłosili, że do spotkania dojdzie 9 grudnia na Santiago Bernabeu w stolicy Hiszpanii.
Początkowo ekipa River Plate odmawiała gry w Madrycie, ale ostatecznie drużyna przyleciała na spotkanie. Protestowali również przedstawiciele Boca Juniors - oni z kolei domagali się w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS) w Lozannie dyskwalifikacji rywali.
Trybunał odrzucił złożony w trybie nagłym wniosek, ale kierownictwo Boca Juniors nawet po rozegraniu niedzielnego spotkania wciąż będzie mogło podejmować działania prawne.
Porządku w niedzielę pilnowało około czterech tysięcy funkcjonariuszy, z czego ponad dwa tysiące policjantów, co było największą w historii operacją bezpieczeństwa w związku z meczem piłkarskim w Hiszpanii.
Tamtejsi policjanci zrzeszeni w związkach zawodowych protestowali wcześniej przeciwko organizacji w Madrycie finału. Tymczasem hiszpańscy ekonomiści wskazywali, że decydujący mecz południowoamerykańskich rozgrywek klubowych znacząco zasili madrycką gospodarkę. Dziennikarze „El Mundo” oceniają, że może to być nawet kwota 42 mln euro.
Argentyńczycy określili tę rywalizację „finałem wszech czasów”, bo po raz pierwszy w decydującej fazie zmagań Copa Libertadores zmierzyły się dwie najbardziej rozpoznawalne i najpopularniejsze drużyny z Buenos Aires.
Z Ameryki Południowej na niedzielny mecz przybyło około 10 tysięcy fanów. W sumie na trybunach usiadło około 80 tysięcy sympatyków obu zespołów.
Tym razem spotkanie rozpoczęło się bez kłopotów. Doszło jednak to dramatycznego wydarzenia - jak napisał dziennikarz agencji Reuters, powołując się na służby ratownicze, 68-letni kibic miał atak serca na zewnątrz stadionu i został przewieziony do szpitala w stanie krytycznym.
W pierwszym meczu był remis 2:2. Tamto spotkanie odbyło się… dzień później niż pierwotnie planowano, ale wówczas na przeszkodzie stanęła potężna ulewa, która spowodowała podtopienia na stadionie Boca Juniors.
Niedzielny rezultat oznacza, że River Plate będzie reprezentować Amerykę Południową w klubowych mistrzostwach świata, które rozpoczną się 12 grudnia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
CZYTAJ TAKŻE: Miał być hit, a był kit. Emocje jak na grzybach. W Gdańsku bez bramek
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/424871-szalony-final-o-copa-libertadores-zdecydowala-dogrywka