11 listopada 2018 r. ćwierć miliona rasistów przeszło przez Warszawę. Ogarnięci wzmożeniem – jedni patriotycznym, inni antyfaszystowskim – nie zauważyliśmy nawet, że w przeddzień tego marszu z rasizmem uporało się Los Angeles.
Najnowocześniejsze (po Nowym Jorku) miasto USA usunęło pomnik niejakiego Krzysztofa Kolumba. Hilda Solis (była sekretarz pracy w administracji Baracka Obamy, dziś prominentna postać w hrabstwie LA) stwierdziła, że pomnik odkrywcy Ameryki „przypominał obywatelom o negatywnych czasach kolonializmu, gdy ekspansywne europejskie mocarstwa do granic możliwości eksploatowały miejscowe zasoby naturalne oraz wykorzystywały rdzenną ludność Ameryki jako niewolników”
Szkoda, że inni nie walczą w równym stopniu z tym problemem. Na przykład FIFA i UEFA. Tak, wiem, zaangażowały się w walkę z rasizmem, ale moim zdaniem realnym problemem futbolu jest kolonializm. Zamiast wydumanego nieco „Let’s Kick Racism Out of Football” powinno się pojawić hasło znacznie ważniejsze: „Kick Out Colonialism”.
Tym, co najbardziej zaburza uczciwą rywalizację w piłce nożnej, jest bowiem spuścizna kolonializmu. Przyjrzyjmy się reprezentantom naszego niedawnego rywala w Lidze Narodów. W drużynie Portugalii od lat grają piłkarze urodzeni w dawnych koloniach tego kraju: w Brazylii, Angoli, Mozambiku, na Wyspach Zielonego Przylądka.
My, Polacy, takich szans nie mamy. I nie mówcie mi o Thiago Cionku – jego dziadkowie nie kolonizowali Kurytyby, tylko szukali tam pracy. A i sam Thiago podbój Europy rozpoczął od Portugalii, i gdyby miał więcej talentu, nie szukałby szczęścia w Polsce.
Nawet już nie warto wspominać o Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Ich reprezentanci, urodzeni w dawnych „terytoriach zależnych”, dają tym państwom przewagę nad konkurentami.
Tymczasem FIFA i UEFA walczą z rasizmem, a najwyraźniej kolonializm bardzo im się podoba. Nie słyszałem, żeby zamierzały w jakiś sposób ograniczyć skutki kolonialnej polityki państw europejskich.
Gdyby w końcu zechciały – podpowiadam łatwy sposób. Skoro federacja lekkiej atletyki mogła zamówić badania testosteronu, żeby stwierdzić, która z biegaczek jest kobietą, to FIFA może zamówić etniczne badania DNA. Są łatwo dostępne, kosztują niewiele (nie więcej niż 99 dol. od osoby) i wprost powiedzą, kto może być członkiem narodowej reprezentacji jakiegoś kraju, a kto jest tylko ofiarą okrutnego kolonializmu.
Felieton ukazał się w 48. numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/423677-dominik-zdort-w-sieci-fifa-popiera-kolonializm
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.