Kamil Stoch zajął czwarte miejsce w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Zwyciężył Jewgienij Klimow, który prowadził już po pierwszej serii. To pierwsza w historii wygrana reprezentanta Rosji w zawodach tego cyklu.
Drugi był w niedzielę Niemiec Stephan Leyhe, a trzeci Japończyk Ryoyu Kobayashi. W „10” z biało-czerwonych uplasowali się jeszcze Piotr Żyła, który był szósty, i ósmy Dawid Kubacki.
24-letni Klimow, były dwuboista, który w tej dyscyplinie wystartował w igrzyskach w Soczi, rok później porzucił biegi narciarskie i skupił się na skokach. 4 stycznia 2017 stanął na najniższym stopniu podium w konkursie PŚ w Innsbrucku, a później był jeszcze siódmy w próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu. Poprzedni sezon miał całkowicie nieudany, ale latem błysnął w Grand Prix na igelicie.
W Wiśle pokazał, że utrzymał wysoką formę. Klimow dobrze prezentował się na treningach, wygrał kwalifikacje, w niedzielę objął prowadzenie po pierwszej serii, w której osiągnął 127,5 m. W finale wylądował o cztery metry dalej (131,5 m), zapewniając sobie i Rosji pierwsze w sezonie zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata.
Stoch po pierwszej serii, w której uzyskał 126,5 m, był drugi ze stratą tylko dwóch punktów do Rosjanina. Drugi skok był o pół metra dłuższy, ale trzykrotny złoty medalista olimpijski dostał dość niskie noty i ostatecznie spadł w klasyfikacji zawodów na czwartą pozycję. Do 58. podium w karierze zabrakło mu 0,3 pkt.
Pierwszy skok Kamila Stocha dostępny jest poniżej:
Przyznaję, że nie lądowałem dzisiaj dobrze, szczególnie w drugim skoku. Z tego jestem niezadowolony
— powiedział Stoch po zawodach, choć dodał, że dwudniowa inauguracja sezonu w Wiśle dla całej polskiej ekipy wypadła „super”.
To przecież dopiero początek, pierwsze próby na śniegu. Drugi skok nie był tak dobry jak pierwszy, ale wejście w rytm startowy musi potrwać. Naszymi wynikami w Wiśle jestem pozytywnie zaskoczony, teraz potrzeba stabilizacji. Gdy będziemy mieli lepsze czucie i rytm, będę zadowolony
— dodał triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w poprzednim sezonie.
W polskiej ekipie dobrze zaprezentował się także Żyła, który w finale miał udaną próbę na 131 m, a w pierwszej osiągnął 124,5 m, co dało mu łącznie szóstą lokatę. Kubacki także miał dwie udane próby - 124 i 128 m, a dzięki tej drugiej „wskoczył” do czołowej dziesiątki. Nieźle wypadł Jakub Wolny plasując się na 23. miejscu (121 i 120,5 m). Punkty PŚ wywalczył też 29. Maciej Kot, a z szóstki podopiecznych trenera Stefana Horngachera do finałowej „30” nie zakwalifikował się jedynie Stefan Hula.
Najdłuższy skok w konkursie oddał w pierwszej serii Japończyk Ryoyu Kobayashi - 137,5 m. Wystarczyło to jednak do trzeciej pozycji, gdyż podparł lądowanie. W finale najdalej - na 132. metrze - wylądował mistrz olimpijski z Pjongczangu Niemiec Andreas Wellinger, który w sumie uplasował się na 11. pozycji.
Po pierwszej serii z rywalizacji odpadło kilku doświadczonych zawodników, wśród nich m.in. Austriak Gregor Schlierenzauer, czterokrotny złoty medalista olimpijski Szwajcar Simon Ammann czy Norweg Daniel Andre Tande.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata po pierwszym konkursie prowadzi Klimow - 100 pkt, przed Leyhe - 80, Kobayashim - 60 oraz Stochem - 50.
W sobotę w zmaganiach drużynowych triumfowali Polacy, przed Niemcami i Austrią
Drugi skok nie był tak dobry technicznie, jak pierwszy. Straciłem równowagę na odbiciu. Później do samego końca walczyłem o odległość, co wpłynęło na jakość lądowania. Z niego jestem bardzo niezadowolony
— przyznał Stoch.
Nie czuję złości. Koniec końców czwarte miejsce jest super, jak na początek sezonu. Zwłaszcza po piątkowych kwalifikacjach, kiedy poczułem się bardzo zdezorientowany
— podkreślił.
W eliminacjach Stoch był dopiero 48. Dzień później udowodnił jednak, że był to wypadek przy pracy. Swoją świetną postawą zapewnił bowiem biało-czerwonym triumf w rywalizacji drużynowej.
Wiedziałem, ile wysiłku włożyłem w przygotowania przez ostatnie miesiące, wiedziałem, że nie poszło to w las. Musiałem poczekać, żeby wszystkie elementy się zgrały
— dodał.
Stoch ma imponującą kolekcję trofeów, ale na początku sezonu zwykle nie zdarza mu się dominować. Z 31 pucharowych zwycięstw w karierze tylko trzy odniósł przed świętami Bożego Narodzenia.
Pewnie, że chciałbym tutaj wygrać albo przynajmniej stanąć na podium, ale trzeba brać, co jest. Zwłaszcza, że przed nami długi sezon, wiele startów, wiele możliwości, szans do wykorzystania. Tak na to patrzę. Wiem, że stać mnie na więcej. Potrzebuję jeszcze tylko kilku solidnych skoków, które podniosą moją pewność siebie
— zapewnił.
Na pewno nie wszyscy osiągnęli swoje optimum. Dziś poza czołową dziesiątką byli zawodnicy, których z pewnością stać na wygrywanie
— uważa Stoch.
PAP, Facebook, rs
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/421647-stoch-poza-podium-w-wisle-trzeba-brac-co-jest