Robert Lewandowski nie uczcił swojego setnego spotkania w polskiej reprezentacji bramką. Biało-czerwoni przegrali na Stadionie Śląskim z Portugalią 2:3. Rewanż za ostatnie mistrzostwa Europy się nie udał, bo nasi zagrali słabo.
Trener Jerzy Brzęczek postawił na dwóch napastników. Obok rozgrywającego setne spotkanie w reprezentacji Roberta Lewandowskiego w ataku zagrał chwalony ostatnio lider klasyfikacji strzelców Serie A Krzysztof Piątek. Napastnik SSC Genoa zrobił to, czego od niego oczekiwano. Strzelił gola, po czym zrobił swoje pif-paf.
Drugi napastnik musiał grać kosztem pomocnika lub obrońcy. Brzęczek wystawił czterech obrońców, ale Bartosz Bereszyński pełnił rolę tak zwanego wahadłowego. Gdy Polacy atakowali, z prawej strony schodził do środka Piotr Zieliński, a „Bereś” występował jako skrzydłowy. Czyli gra trzema obrońcami, którą tak krytykowali po mundialu i odejściu Adama Nawałki nasi piłkarze. Tak naprawdę jednak, tych skrzydeł nie było, bo ani Bereszyński, ani Rafał Kurzawa nie dawali tego kadrze, co chociażby siedzący na ławce rezerwowych Kamil Grosicki.
Mistrzowie Europy pozwolili pohasać trochę Polakom. Jednak ukąszeni, jak kobieta przez szerszenia, rzucili się do ataków. I okazało się, że robili z polskimi piłkarzami, co chcieli. Po fatalnych błędach obrońców i pomocników zawodnicy Brzęczka tracili bramkę za bramką. Jednego gola sami sobie nawet strzelili, a konkretnie Kamil Glik. Można uznać, że był to hat-trick stopera AS Monaco. Trzy ostatnie samobóje w kadrze były właśnie jego dziełem (2012 r. z Urugwajem, 2016 r. z Danią i dziś z Portugalią).
Przy 1:3 Brzęczek wprowadził na boisko nominalnych skrzydłowych. Będącego już po zamieszaniu związanym ze zmianą klubu Grosickiego i ustanawiającego właśnie rekord występów w reprezentacji narodowej (103 mecz) Jakuba Błaszczykowskiego. I właśnie siostrzeniec trenera zdobył drugą bramkę dla Polski pięknym strzałem z linii pola karnego. Okazało się, że w trudnych chwilach można liczyć tylko na rodzinę.
Inna kadra od ostatniego meczu reprezentacji w Chorzowie, odremontowany stadion i zupełnie inni kibice. Nie gwizdali podczas polskiego hymnu, co drzewiej się zdarzało, ale też niezbyt często kwapili się do dopingu, który był tak cichy, że było słychać głosy z boiska. Dziś słynny „Kocioł czarownic” to jedynie „Garnek nimf”.
Po przegranym mundialu polscy piłkarze mieli odzyskać serca kibiców. Nie odzyskali. I nie chodzi tu nawet o wynik, ale o grę. Słabą grę.
Polska - Portugalia 2:3 (1:2)
Bramki: Piątek 18’, Błaszczykowski 77’ - Andre Silva 31’, Glik 41’ sam., Bernardo Silva 52’
Polska: Fabiański - Bereszyński (46’ Kędziora), Glik, Bednarek, Jędrzejczyk - Zieliński, Krychowiak Ż, Klich Ż (53’ Błaszczykowski), Kurzawa (64’ Grosicki) - Lewandowski, Piątek.
Portugalia: Patricio - Cancelo, Pepe Ż, Dias, Rui - Neves, Carvalho Ż, Pizzi (75’ Sanchez) - Rafa Silva (85’ Danilo), Andre Silva Ż, Bernardo Silva (90’ Fernandes) .
Tabela 1. Portugalia 2 mecze 6 punktów bramki 4:2, 2. Polska 2 1 3:4, 3. Włochy 2 1 1:2
CZYTAJ TAKŻE: Wraca do kadry. Na ratunek! A niektórzy uważali, że z końcem Nawałki nastąpi koniec Jędzy w kadrze
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/416178-znow-kadra-brzeczka-nie-wygrala