Były rozgrywający polskiej reprezentacji, trener, a obecnie komentator Polsatu Sport Wojciech Drzyzga dwa razy miał okazję komentować finał mistrzostw świata zakończony zwycięstwem Polaków. Dwa razy mógł cieszyć się z wielkiego sukcesu swojego syna Fabiana. - To jeden z najspokojniejszych meczów w mojej karierze - stwierdził po finale Drzyzga jr.
Idzie mój syn
— ucieszył się podczas transmisji Drzyzga senior.
Chwilę później ojciec i syn wpadli sobie w ramiona.
CZYTAJ WIĘCEJ: BRAWO!!! Jesteśmy mistrzami świata! Polska-Brazylia 3:0! Biało-czerwoni obronili tytuł sprzed czterech lat. ZDJĘCIA i WIDEO
Fabiana zaskoczył dość łatwy przebieg finału mistrzostw świata z Brazylią (3:0). „Canarinhos” tylko krótkimi fragmentami decydującego spotkania w Turynie byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z broniącymi tytułu zawodnikami Vitala Heynena. Cztery lata temu w finale spotkały się te same ekipy i wówczas Polacy wygrali 3:1. W obu tych turniejach brało udział pięciu Polaków, a jednym z nich był właśnie Drzyzga.
Ci, co już zdobyli cztery lata temu tytuł, to wiedzą, jak to smakuje. Ale zawsze obronić go jest trudniej. Tym bardziej z nową grupą. Było spokojniej niż poprzednio. Nie spodziewałem się tak fajnego finału. Był łatwiejszy. Teraz jest pytanie, które nie powinno nikogo interesować, ale czy ta Brazylia tym razem była lepsza, gorsza czy my tylko zagraliśmy po prostu lepiej. Nie ma to dla mnie znaczenia
— zapewnił Fabian.
Rozgrywający mistrzów świata zwrócił uwagę, że jego drużyna od drugiej rundy się rozkręcała. Jako znaczący punkt pod tym względem wskazał spotkanie tej fazy zmagań z Serbią, które było dla ekipy Heynena meczem o życie.
Od spotkania w Warnie z tymi rywalami graliśmy coraz lepiej i nie było na nas mocnych. Poznaliśmy swoją wartość na boisku. Mamy też pewność siebie, kupę doświadczenia. Oprócz Szalpuka i Kochanowskiego, to na boisku byli zawodnicy, którzy mieli już za sobą wiele rozegranych spotkań na arenie międzynarodowej. Lepszych i gorszych, ale było. Myślę, że to zapunktowało. Nie było ani sekundy w tym finale myśli, że coś się może stać. To jeden z najspokojniejszych meczów w mojej karierze
— podsumował nasz rozgrywający.
Drzyzga uważa, że najtrudniejszy pod względem emocjonalnym mecz, rozegrali w półfinale z USA (3:2).
Ale i bardzo dużą stawkę miało też wspomniane wcześniej spotkanie z Serbią w Warnie. Każdy mecz miał swój ciężar. Także ten z Włochami w trzeciej rundzie. Proszę mi wierzyć, że czekanie cały dzień, myślenie o tym jednym potrzebnym secie czy punktach jest strasznie męczące
— przekonywał Drzyzga.
Spotkanie z Serbami w Warnie wzbudził wiele dyskusji. Rywale byli już bowiem pewni awansu do szóstki i ich postawa sugerowała, że nie są w pełni zaangażowani w rywalizację z Polakami.
Czy nam Serbia dała czy nie, to mam to gdzieś. Zagraliśmy wtedy tak, że nawet gdyby nie chcieli nas wpuścić do trzeciej rundy, to i tak by nas wpuścili, bo byśmy ich tak samo zlali. To było kapitalne spotkanie w naszym wykonaniu. Wlało do naszych głów, serc wiele wiary i drużynie dodało pewności
— zapewnił Drzyzga.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polscy złoci medaliści utknęli na lotnisku w Mediolanie. Przylot do Warszawy będzie bardzo opóźniony. Sprawdź dlaczego
Polsat Sport, PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/414575-po-finale-ojciec-i-syn-rzucili-sie-sobie-w-ramiona