Nie widziałem przeszkód, żeby transfer się nie udał. Dlatego finał jest dla mnie szokujący. Anglicy zgodzili się zaakceptować gorszą ofertę działaczy z Bursy, a lepszą z Lizbony nie
— mówi w rozmowie z dziennikarzem Przeglądu Sportowego skrzydłowy polskiej reprezentacji Kamil Grosicki.
Zamknięcie okna transferowego tradycyjnie nie może odbyć się bez zamieszania z udziałem Grosickiego. Tym razem Polak miał przejść do Bursasporu. Poleciał nawet do Turcji na badania. W ostatniej chwili zgłosili się jednak po niego działacze Sportingu Lizbona.
Poleciałem do Turcji, mogłem podpisać kontrakt już w południe, ale pojawiła się konkretna oferta z Lizbony. Wstałem rano, przeszedłem badania medyczne w Bursie, nikt się nie odzywał więc wydawało się, że raczej nic się nie zmieni. A jednak. Z informacji, które otrzymałem od menedżera, działacze Sportingu złożył szefom Hull City lepszą ofertę niż Turcy, więc nie widziałem przeszkód, żeby to się nie udało. Dlatego finał jest dla mnie szokujący. Anglicy zgodzili się zaakceptować gorszą ofertę z Bursy, a lepszą z Lizbony nie
— zdradza dziennikarzowi Przeglądu Sportowego „Grosik”.
Działacze Bursasporu wydali oświadczenie, w którym poinformowali, że Grosicki wyszedł z hotelu, by wykonać telefon i uciekł…
Siedziałem w swoim pokoju i czekałem na zgodę od prawnika na podpisanie dokumentów. Powiedział mi, że bez zielonego światła od niego mam się na nic nie zgadzać. Tymczasem Turcy stawali się coraz bardziej nachalni. Popędzali żebym jak najszybciej jechał do notariusza podpisywać kontrakt. Sytuacja zrobiła się bardzo nerwowa. szefowie Hull przystali na ich ofertę, jednocześnie ostro negocjowali z przedstawicielami Sportingu, bo mogli sobie na to pozwolić, gdyż mieli zabezpieczone moje wypożyczenie do Turcji. W tym momencie wszystko spadło na moje barki. Turcy dowiedzieli się, że jest oferta z Portugalii, zaczęli podbijać stawkę, kompletne szaleństwo. A ja byłem zdecydowany, że chcę skorzystać z propozycji z Lizbony, myślałem już tylko o tym. Miałem zapewnienie, że strony się dogadają w ciągu najbliższych godzin, bo oferta jest bardzo dobra. Podziękowałem, wyszedłem, wsiadłem w taksówkę i pojechałem do Stambułu
— relacjonuje dziennikarzowi Przeglądu Sportowego Grosicki.
Pojawiła się informacja, że Grosicki chciał mieć wypłacony dwuletni kontrakt z góry, co w kwestiach rzetelności z płatnościami Turków, nie byłoby niczym dziwnym.
Turcy wypisywali różne rzeczy. Że uciekłem negocjować z szefami Trabzonsporu, Rizesporu itd. Wiedziałem, że w Bursie mogą być problemy z regularnym płaceniem, bo ostrzegali mnie inni piłkarze, ale na nikim nie wymuszałem płatności z góry. Przecież nikt by się na to nie zgodził
— wyjaśnia dziennikarzowi Przeglądu Sportowego Kamil.
CZYTAJ TAKŻE: Selekcjoner zrezygnował ze stanowiska. Reprezentację poprowadzi trener młodzieżówki
Przegląd Sportowy, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/410874-grosicki-odslania-kulisy-transferu