Stoch, Kubacki, Hula, Żyła - te nazwiska polskich skoczków narciarskich zna każdy kibic sportów zimowych. Niewykluczone, że za kilka lat dołączą do nich kolejne, bo chętnych do skakania nie brakuje. Na wykończeniu są prace przy skoczniach dla najmłodszych o rozmiarze 16 i 30 metrów w Chochołowie, a już w przyszłym miesiącu rusza przetarg na rozbudowę obiektów w Zakopanem.
Prace na dwóch nowych skoczniach w Chochołowie dobiegają końca. Oglądając sukcesy, wcześniej Adama Małysza, a teraz Kamila Stocha i spółki skakać chce coraz więcej młodych.
Budując i oddając te obiekty dla sportu spodziewamy się dużych naborów dzieci z terenów wiejskich
— stwierdził inwestor i prezes KS Chochołów Józef Zborowski.
Koszt budowy skoczni wynosi ponad 6 mln zł, z czego 2,5 mln pochodzi z kasy z Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Wcześniej gdy zawodnicy chcieli skoczyć, musieli wchodzić na obiekt. Gdy ruszył wyciąg jest łatwiej, bo nie trzeba męczyć nóg
— uważa skoczek WKS Zakopane Krzysztof Kieta.
Nogi są wypoczęte i dzięki temu można skoki poprawiać i zmieniać
— zdradza trener WKS Zakopane Jakub Kot.
Tymoteusz Cieńciała ma 10 lat, a skacze niemal siedem. Trzy razy wygrywał Turniej Czterech Skoczni dla dzieci.
Moim marzeniem jest występ w igrzyskach
— zdradza Tymek.
We wrześniu ruszy przetarg na rozbudowę infrastruktury narciarskiej w Zakopanem za prawie 50 mln zł.
Powstanie pięć skoczni od K-15 po K-50. Projekt był szeroko konsultowany z całym środowiskiem narciarskim na czele z Adamem Małyszem i Kamilem Stochem
— zdradza minister sportu i turystyki Witold Bańka.
TVP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/409845-nastepcy-malysza-i-stocha-beda-mieli-gdzie-skakac