Oto prawdziwa bohaterka naszych czasów. Dziewczyna, która urodziła się z porażeniem mózgowym i dziecięcym porażeniem czterokończynowym, której nie dawano szans na chodzenie, zdobyła złoty medal na paralekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Berlinie. Na własną prośbę, z ogromnym bólem pobiegła na 200 metrów i wygrała w wielki stylu. Dla siebie, dla takich jak ona, dla Polski. Jesteś wielka Jagodo Kibil.
Walka o złoto w wykonaniu Jagody było heroicznym wyczynem. Jej start w biegu na 200 metrów stał pod znakiem zapytania z powodu kontuzji. Jagoda ledwo chodziła, ale dla niej nie było mowy o wycofaniu się z rywalizacji. Wystartowała i wygrała. O tym jak ciężkie było to dla niej wyzwanie najlepiej świadczy to co działo się po przekroczeniu mety, gdzie Jagoda z bólu upadła na ziemię, chwyciła się za kostkę i płakała.
Podjęłam decyzję wbrew wszystkiemu. Każdy odradzał, odstraszał, a ja powiedziałam, że i tak, na przekór wszystiemu, pobiegnę. Ból był duży, ale adrenalina wyższa. Skupiałam się tylko na tym, żeby się nie przewrócić. Zrobiłam to za metą, ale chodziło o to, by nie zrobić tego przed
— powiedziała 18-latka, która do finału przystępowała z kontuzją prawego stawu skokowego.
Przeciwności losu nie są jednak dla niej żadną przeszkodą, o czym przekonuje od momentu, gdy tylko przyszła na świat.
Moja niepełnosprawność to dziecięce porażenie czterokończynowe. Niestety lekarze popełnili błąd przy porodzie i nastąpiło niedotlenienie mózgu. Dotknęło to zresztą również mojego bliźniaka. Lekarze nie dawali nam szans, że kiedykolwiek staniemy na nogi. Ale nasza mamusia jest strasznie uparta. Zawzięła się i tak nas sama rehabilitowała, że w wieku dwóch lat byliśmy w stanie stać. Przy drabince, koślawo, z powyginanymi kończynami, ale staliśmy. Lekarka kiedy to zobaczyła aż wybiegła z gabinetu w szoku po koleżanki, bo nie mogła uwierzyć. A po roku byliśmy już w stanie oboje chodzić
– opowiada na stronie paralympic.org.pl Jagoda.
Na treningi trafiła przypadkowo. Trener Jacek Szczygieł zauważył ją, gdy nierówno podbiegała na boisku w Kozienicach. Namawianie 15-latki i jej mamy trwało rok. W końcu się udało.
Bieganie zmieniło moje podejście do niepełnosprawności i do siebie. Kiedyś byłam przekonana, że tacy ludzie jak ja nie osiągną nic. Płakałam leżąc w łóżku, że nic dobrego mnie w życiu nie czeka. Dziś lubię siebie i to co robię. Nie czuję się w niczym gorsza od pełnosprawnych, żadnemu z nich niczego nie zazdroszczę
— przekonuje na stronie paralympic.org.pl Jagoda.
Do Berlina przyjechała po medal. Przed finałem okazało się, że Kibil ma problem ze stawem skokowym. Odradzano jej start, a nawet zakazano. Wystartowała i wygrała. Płakała z bólu leżąc na tartanie. Nie miała pojęcia, które zajęła miejsce. Z bieżni zjechała na wózku.
Kolejny w swoim życiu udowodniła, że nie ma rzeczy niemożliwych i marzeń, które są niemożliwe do spełnienia.
Na paralekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Berlinie reprezentacja Polski zdobyła 61 medali, w tym aż 26 złotych. Jeden z nich wywalczyła Jagoda Kibil, która dokonała niezwykłego wyczynu.
CZYTAJ TAKŻE: W finale Diamentowej Ligi każdy z ośmiorga polskich lekkoatletów może zdobyć czek na 50 tys. dolarów
paralympic.org.pl, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/409841-oto-bohaterka-naszych-czasow