Dla mnie Bóg jest najważniejszy. Żyjemy po to, by do niego trafić. Co niedziela chodzę do cerkwi. Jestem wierzący
— mówi w wywiadzie udzielonym dziennikarce „Przeglądu Sportowego” Taras Romanczuk, który w lutym dostał polskie obywatelstwo.
Romanczuk od pięciu lat jest w Polsce. Najpierw był zawodnikiem podwarszawskiej Legionovii, a w 2014 roku trafił do Jagiellonii.
Zawsze czułem w Polsce szacunek, trafiałem na normalnych ludzi. Od samego przyjazdu do Legionowa było bardzo dobrze. Tata, który pracował w więzieniu w Kowlu, przede wszystkim powtarzał, że w każdym człowieku można dostrzec coś dobrego. Teraz mieszkam w Białymstoku, czuję się tu jak w domu, na boisku myślę po polsku. Ale nie mogę też powiedzieć, że nie jestem Ukraińcem, bo tam się urodziłem, tam mieszka cała rodzina. Z rodzicami i żoną rozmawiam po ukraińsku. Nie chcę wybierać, uważam, że nie muszę
— mówi w wywiadzie w Przeglądzie Sportowym Romanczuk.
Nie wszyscy Ukraińcy mają w Polsce tak dobrze jak pomocnik Jagi, który ma na koncie mecz w polskiej reprezentacji.
Ukraińcy są w Polsce traktowani jak siła robocza. Lublin, Warszawa, Wrocław – w tych miastach jest ich najwięcej. Nic dziwnego, bo w ojczyźnie nie zarobią takich pieniędzy, jak w Polsce
— uważa Romanczuk.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy skompromitowali się w Hakubie. Zajęli dwa ostatnie miejsca
PRZEGLĄD SPORTOWY/MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/409226-mocne-wyznanie-pilkarza-jagiellonii