We wczesne poniedziałkowe popołudnie rozpoczął się nowy rozdział w polskiej piłce w wydaniu reprezentacyjnym. Na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie prezes PZPN Zbigniew Boniek zaprezentował nowego selekcjonera kadry - Jerzego Brzęczka. Czy to rozdanie i przetasowanie na szczeblu szkoleniowym okaże się szczęśliwe dla piłkarzy, a przede wszystkim kibiców? Można mieć śmiało kilka obaw, ale i kilka powodów do małej nadziei.
Zacznijmy od obaw. Jerzy Brzęczek ma za sobą świetny sezon w Wiśle Płock, która okazała się - pod kierownictwem nowego selekcjonera kadry - rewelacją rozgrywek w polskiej Ekstraklasie, zajmując piąte miejsce. Ale ten dobry rok w Płocku to tak naprawdę jedyne większe osiągnięcie w karierze trenerskiej Brzęczka. Wcześniejsze CV nowego trenera nie jest, delikatnie mówiąc, przesadnie bogate.
I w Lechii Gdańsk, i w GKS Katowice po początkowych niezłych momentach i całkiem przyjemnej dla oka piłki, zespoły zapadły w marazm, z którego Brzęczek nie potrafił ich wyciągnąć. Przed drużyną ze Śląska miał postawiony trudny, ale bardzo konkretny cel - awans do Ekstraklasy. Nie osiągnął go, zaprzepaszczając szanse na ostatniej prostej w kuriozalnych okolicznościach. Z kolei w Gdańsku celem był awans do europejskich pucharów. I tam nie wyszło. Dobrze zapamiętany jest w Częstochowie, gdzie włożył naprawdę wiele wysiłku, by wygrzebać tamtejszy Raków z IV-ligowego bagna. To się udało, ale gdy przyszło walczyć w II lidze (trzeci poziom rozgrywkowy) Brzęczek nie dał rady. Musiał odejść. I choć praca selekcjonera w kadrze jest inna niż codzienna praca trenerska w klubie, to mimo wszystko Jerzy Brzęczek - na papierze - daje umiarkowane powody do optymizmu.
Drugą obawą, a może nie tyle obawą, co otwartą pretensją jest zatrudnienie w sztabie szkoleniowym Andrzeja Woźniaka (jako trenera bramkarzy). Ten całkiem niezły (choć nie rewelacyjny) golkiper na kartach historii polskiego futbolu zapisał się, niestety, również w haniebny sposób. Usłyszał zarzuty w głośnej aferze korupcyjnej, a po przyznaniu się do winy - także wyrok skazujący (więzienie w zawieszeniu).
Przez ostatnie lata PZPN z mozołem (głównie dzięki Bońkowi i jego ludziom) zrywał z wizerunkiem leśnych dziadków, którzy żyją we własnym świecie i są mentalnie zakorzenieni w patologicznych, korupcyjnych latach 90. Powołanie do sztabu Woźniaka - który co prawda odpokutował swoje winy poprzez wyrok - jest gestem cofającym nas o kilka kroków na tej drodze. Praca w reprezentacji powinna być wyróżnieniem, najwyższym zaszczytem. Nie dam się przekonać, że Woźniak na to zasłużył. Może gdyby jeszcze był niezwykłej klasy fachowcem, który sprawi, że nasi bramkarze wejdą na o niebo wyższy poziom… Ale tak nie jest. Ot, solidny trener golkiperów. Nie warto narażać było na szwank dobrego imienia i niezłej atmosfery wokół nowego trenera.
Nadzieje - o których za chwilę - bronią się same, o wątpliwości dopytywaliśmy z kamerą telewizji wPolsce.pl na oficjalnej konferencji prasowej. Poniżej to, co odpowiadali nam i Zbigniew Boniek, i Jerzy Brzęczek.
ZOBACZ MATERIAŁ WIDEO WPOLSCE.PL:
Obawy, ryzyko i pretensje to naturalne oceny i emocje, jakie pojawiają się przy decyzji o zatrudnieniu Brzęczka jako selekcjonera. Ale nowy trener polskiej reprezentacji to również przynajmniej małe nadzieje.
Trener ten dał się poznać wszędzie tam, gdzie miał okazję pracować jako ktoś, kto bez większego wahania stawia na młodych zawodników. Zna ich jak mało kto w Polsce. A przed Brzęczkiem poza zadaniem awansu do Mistrzostw Europy w roku 2020 jest również równie istotne wyzwanie odmłodzenia polskiej drużyny. W kolejce czekają Reca, Szymański, Żurkowski i kilku innych nieźle zapowiadających się piłkarzy. Czego jak czego, ale odwagi w postawieniu na nich nie powinno Brzęczkowi zabraknąć. Podobnie jak wdrukowania im odpowiedniej mentalności.
Kandydatura Jerzego Brzęczka ma też realną wyższość nad potencjalnie bardziej atrakcyjnymi pomysłami na szkoleniowców z zagranicy. Brzęczek zna polskich piłkarzy, nie musi wgryzać się w to, kto jest kim, nie potrzebuje czasu na aklimatyzację, dotarcie do naszych reprezentatów, zbudowanie sobie pozycji. Oczywiście - włoski, drogi szkoleniowec może i byłby atrakcyjniejszy dla mediów i kibiców, ale nie ma żadnej gwarancji, że przełożyłoby się to na sukces. A trzeba też pamiętać, że Zbigniew Boniek już raz z trenerem trafił - gdy ogłaszał zatrudnienie Adama Nawałki, wielu pukało się w czoło. Dostrzegł coś w trenerze Górnika Zabrze, czego nie dostrzegali inni. Efekt? Gruntowna przebudowa reprezentacji po koszmarnych czasach Smudy i Fornalika i awans do ćwierćfinału Euro 2016. Brzęczek jest w o tyle lepszej sytuacji, że nie musi budować od zera, nie musi resetować systemu. Musi go tylko ulepszyć.
Oby podobnie jak z trafieniem Nawałki było z wyborem Brzęczka. Z przyjemnością odszczekam swoje wątpliwości i obawy, gdy tylko awansujemy na Euro i tam - z młodą, energiczną drużyną - osiągniemy realny sukces. Na razie przed nowym selekcjonerem w gruncie rzeczy towarzyski, ale i prestiżowy turniej Ligi Narodów. Czasu na spokojną przebudowę drużyny jest mało, pracy sporo, ale nikt przecież nie obiecał, że będzie łatwo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/405038-nadzieje-i-obawy-wokol-jerzego-brzeczka-wideo-wpolscepl