Andrzej Bargiel, który jako pierwszy zjechał na nartach ze szczytu K2 (8611 m) do podstawy góry, przyznał w rozmowie z RMF FM, że było to wyczerpujące i momentami bardzo niebezpieczne. „Gdy dojechałem pod ścianę, po prostu położyłem się na śniegu” - powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wyprawa Andrzeja Bargiela zakończona sukcesem. Polak jako pierwszy na świecie zjechał na nartach z K2
Wcześniej podobnego wyczynu dokonał w 2013 roku zjeżdżając z Sziszapangmy (8013 m), w kolejnym roku z Manaslu (8156 m), a w 2015 z Broad Peak (8051 m). Góra K2 była drugą próbą zakopiańczyka, ubiegłoroczna zakończyła się niepowodzeniem.
„Cieszę się, że możemy już wracać i że jakoś to poszło w miarę szybko, i to jest bardzo fajne. Nie możemy się już doczekać powrotu”
— przyznał Bargiel.
Jak sam powiedział do kraju, w optymistycznej wersji, dotrze za tydzień. Teraz wraz z kolegami z ekipy czeka na karawanę. Na huczne świętowanie nikt nie miał nawet siły.
„Gdy dojechałem pod ścianę, po prostu położyłem się na śniegu. Wszyscy byli tak zmęczeni tym. Mało spaliśmy. Choć panowie tutaj byli w bazie, to byli w stu procentach zaangażowani w ten atak szczytowy. Myślę, że wracając, gdzieś w Islamabadzie, zrobimy małą imprezkę i przede wszystkim w Polsce”
— zapowiedział.
W trakcie niedzielnego zjazdu Bargiel na godzinę musiał zatrzymać się w obozie czwartym na wysokości ok. 8000 m, gdyż z powodu chmur widoczność była ograniczona do kilku metrów.
„Najwięcej stresu przyprawił mi odcinek między obozem czwartym a trzecim, bo po prostu zniknęła widoczność. Kiedyś widziałem tam lawinę - jak ona schodzi, to schodzi trzy tysiące metrów niżej, zasypując całą dolinę pyłem, dlatego to było takie stresujące. Później ten odcinek Messnera, trawers, który jest pod dwustumetrowym serakiem - to też jest bardzo niebezpieczne miejsce, i tam też schodzą takie lawiny, że aż się słabo robi, jak się na to patrzy. Ale końcówka też trudna, bo się okazało, że na dole jest bardzo ciepło i po prostu był tak mokry śnieg, że zjeżdżałem po kolana w brei, w takim cukrze. Musiałem normalnie zrzucać lawinę, żeby przejechać niektóre odcinki”
— zrelacjonował.
Myślę, że ten zjazd jest takim moim gestem na uczczenie 100-lecia niepodległości Polski i bardzo się cieszę, że to się powiodło. I jestem dumny, że jestem Polakiem i dobrze się czuję w Polsce, bezpiecznie. Wydaje mi się, że to jest super, że mogłem po prostu wykonać taki gest
— dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Premier Morawiecki pod wrażeniem wyczynu Andrzeja Bargiela: „To kolejny polski wpis na kartach historii światowego himalaizmu”
Bargiel ma też w planach wejście na Mount Everest (8848 m) i zjazd na nartach do bazy.
PAP /mall
-
Zapraszamy do lektury najnowszego numeru tygodnika „Sieci”!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/405019-bargiel-po-zjezdzie-z-k2-jestem-dumny-ze-jestem-polakiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.