Dziwny był to finał. Szarpany, ze zmiennym tempem, przypadkowymi i kuriozalnymi golami. Ostatecznie wygrała drużyna bardziej pragmatyczna i do bólu skuteczna, choć w dużej mierze triumf Francji jest efektem słabszej postawy Chorwatów, którzy nie potrafili wykorzystać licznych okazji do nadgonienia wyniku.
Zaczęło się od miksu najlepszych strzelców mundialu, czyli stałego fragmentu i samobója. Antoine Griezmann dośrodkował w swoim stylu z rzutu wolnego, a piłka odbiła się od głowy Mario Mandżukicia i wpadła do bramki. Wyrównał Ivan Perisić po ładnym strzale poprzedzonym chaosem w polu karnym Francuzów (co było dzisiaj obrazkiem częstym) i asystą Domagoja Vidy. Jednak dziesięć minut później Perisić we własnej szesnastce w idiotyczny sposób wybił piłkę ręką, a Griezmann bez najmniejszych trudności wykorzystał rzut karny. Na przerwę Francuzi schodzili z prowadzeniem, a druga połowa zaczęła się od groźnych ataków z obu stron. Po stronie chorwackiej próbowali m.in. Rebić i Vrsaljko, ale to Francja podwyższyła na 3:1. Strzelcem gola był najlepszy na boisku Pogba, który za pierwszym razem został zablokowany, ale poprawka okazała się już skuteczna. Po Chorwatach widać było, że ten cios kompletnie podciął im skrzydła. Po zaledwie sześciu minutach na 4:1 podwyższył mierzonym strzałem z dystansu Kylian Mbappe, a Daniel Subasić po raz kolejny zaliczył fatalną interwencję. Nadzieje Chorwacji odżyły w 69. minucie, kiedy Hugo Lloris w bezsensowny sposób chciał kiwać się z Mario Mandżukiciem, co skończyło się drugim trafieniem dla Ognistych. Na więcej bałkańskich zawodników stać już nie było. 4:2, Francja po raz drugi zdobywa Puchar Świata, a Chorwaci pierwszy raz w historii sięgnęli po srebrny medal.
Kto dał radę?
Paul Pogba. Dzisiaj na wysokości zadania stanęło kilku zawodników, ale wyróżnić trzeba pomocnika Manchesteru United. Zdobyty gol był wisienką na torcie, bo cały jego występ był świetny. Wszędobylski, walczący o każdą piłkę, groźny w powietrzu, napędzający akcje swojej drużyny. Z dobrej strony pokazał się także Antoine Griezmann, jak zawsze znajdujący się w centrum ofensywnych poczynań Les Bleus. Kolejne udane spotkanie na mistrzostwach rozegrał Kylian Mbappe, uznany przez FIFA za najlepszego młodego zawodnika turnieju, a jego trafienie oznacza, że jest pierwszym od 1958 roku nastolatkiem, który strzelił bramkę w mundialowym finale. Przed 60 laty gola zaliczył Pele, więc przed Francuzem świetlana przyszłość. Bardzo dobre zawody zaliczył Lucas Hernandez na lewej flance, często napędzając akcje zaczepne swojej drużyny i odnotowując asystę przy czwartej bramce. Poza tym, Francuzi zagrali tak, jak nas do tego przyzwyczaili. W pierwszej połowie zaliczyli jeden strzał, i to z rzutu karnego, a zdobyli dwie bramki. Piłkarski pragmatyzm i nadludzka skuteczność okazały się kluczem do sięgnięcia po Puchar Świata. Po przerwie wreszcie zobaczyliśmy w wykonaniu Francuzów trochę magii, a nie jedynie świetną organizację gry i obrzydzanie gry rywalowi. Symbolami reprezentacji Didiera Deschampsa, który jako trzeci człowiek w historii sięgnął po mundialowe złoto jako zawodnik i selekcjoner, są Mbappe i Griezmann, którzy zaliczyli na turnieju po cztery gole. Pomimo dzisiejszej niepewności w defensywie, mistrzostwo nie byłoby możliwe bez skutecznych zarówno we własnym polu karnym, jak i pod bramką rywala obrońców. A do tego wszystkiego zadaniowy środek pola z Pogbą, Matuidim i Kante, który w każdym meczu odbierał rywalowi chęci do gry. Podobnie jak przed dwudziestoma laty, Francja sięga po złoty medal grając z nieskutecznym napastnikiem na szpicy, bo pomiędzy kazusami Oliviera Giroud i Stephana Guivarc’ha istnieje sporo punktów stycznych. Mistrzów się nie ocenia, ale na pewno Francuzi nie byli najefektowniejszym zespołem w Rosji, za to zdecydowanie najskuteczniejszym i najlepiej zorganizowanym. Paryż dziś nie zaśnie. Gratulacje!
Kto nie dał rady?
Luka Modrić. Niestety, ale kapitan Chorwatów rozegrał dzisiaj jeden ze swoich gorszych meczów na mundialu i nie pomógł drużynie w odrobieniu strat, choć oczywiście tytuł najlepszego piłkarza turnieju przyznany dzisiaj przez FIFA jest uzasadniony wcześniejszymi występami pomocnika Realu Madryt. Drugi z liderów reprezentacji, Ivan Rakitić, także nie rozegrał udanej partii. Co z tego, że Francja oddała piłkę Chorwacji, która była przy niej przez ponad 65% czasu i oddała 14 strzałów, skoro Vatreni byli dzisiaj diabelnie nieskuteczni. Szkoda samobója Mario Mandżukicia i głupiej ręki Ivana Perisicia, bo obaj strzelcy bramek grali dzisiaj naprawdę nieźle, podobnie jak najlepszy z grona chorwackich pomocników Marcelo Brozović. Dramatyczna była postawa obrońców, na czele z Dejanem Lovrenem i Ivanem Striniciem, ale jeszcze gorszy był Daniel Subasić. To, co wyprawiał, a w zasadzie czego nie robił, wołało o pomstę do nieba. Przy trzech z czterech goli mógł się zachować lepiej, a dokładniej mógł zrobić cokolwiek. Z sobie tylko znanych powodów wybrał jednak brak interwencji. Tak czy inaczej, Chorwacja odniosła wielki sukces i ten finałowy mecz nie powinien nam tego przysłonić. Reprezentacja państwa, w którym żyją cztery miliony mieszkańców, doszła do samego wielkiego finału i okazałą się prawdziwym czarnym koniem rosyjskiego mundialu. Pomimo porażki w najważniejszym starciu zapamiętamy Chorwatów z jak najlepszej strony: jako zespół niesłychanie waleczny i zdeterminowany, nie odpuszczający nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Chwała pokonanym, srebro też jest cenne.
Najlepsi piłkarze finału: Paul Pogba i Antoine Griezmann
Najgorsi piłkarze finału: Daniel Subasić i Ivan Strinić
Liczby finału: 1 (tyle strzałów oddała Francja w pierwszej połowie), 4 (tyle dryblingów zaliczył Mbappe), 5 (tyle odbiorów zaliczył Brozović), 6 (tyle pojedynków główkowych wygrał Giroud), 65 (tyle procent czasu piłkę posiadała Chorwacja), 98 (tyle celnych podań zaliczył Brozović)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/403982-francuski-pragmatyzm-na-wage-zlota