Mecz o trzecie miejsce miał, zgodnie z przewidywaniami, letnią atmosferę. Obu drużynom niby zależało, ale nie zamierzały dziś za brązowy medal umierać.
Od trzęsienia ziemi zaczęli Belgowie, kiedy w czwartej minucie świetną piłkę do Thomasa Meuniera posłał Nacer Chadli, a prawy obrońca PSG skierował piłkę do siatki. Czerwone Diabły postanowiły oddać piłkę Anglikom i oczekiwać na okazje do kontrataków. Synowie Albionu nie rozgrywali w szybkim tempie, ale doprowadzili do kilku znakomitych sytuacji, które powinny się zakończyć golem. Niestety dla kibiców z Wysp, Harry Kane, Raheem Sterling czy Jesse Lingard mieli dzisiaj kompletnie rozregulowane celowniki. Po drugiej stronie dramatycznie nieskuteczny był z kolei Romelu Lukaku. Anglicy próbowali cierpliwie rozgrywać piłkę, ale Belgowie byli niebezpieczni z kontry i w końcu udało im się podwyższyć prowadzenie. W 82. minucie Kevin De Bruyne wypatrzył w polu karnym Edena Hazarda, a ten pokonał Jordana Pickforda. 2:0 dla Belgii, a „złota generacja” Czerwonych Diabłów zmienia nazwę na „brązową” i odnosi największy sukces w historii swojego kraju. Anglicy przegrywają z Czerwonymi Diabłami po raz drugi na rosyjskim turnieju i wracają do domu z niesmakiem, ale i nadziejami, bo młode pokolenie osiągnęło i tak więcej, niż się po nim spodziewano.
Kto dał radę?
Eden Hazard i Kevin De Bruyne. Dwaj liderzy belgijskiej reprezentacji zagrali dzisiaj na najwyższym poziomie i udowodnili, dlaczego ich umiejętności wyceniane są nie w dziesiątkach, ale wręcz setkach milionów euro. Skrzydłowy Chelsea i pomocnik Machesteru City momentami ośmieszali angielskich obrońców, którzy nie wiedzieli, w jaki sposób powstrzymać ataki obu belgijskich gwiazd. Hazard po raz kolejny udowodnił, że na rosyjskim turnieju nie ma lepszego od niego dryblera i aż siedmiokrotnie kiwał przeciwników. Z kolei De Bruyne był maszynką do kluczowych podań i sześciokrotnie otwierał kolegom drogę do angielskiej bramki, a dodatkowo bardzo aktywnie pomagał w obronie. Oczywiście to tylko dwaj architekci udanej batalii o medal, bo ta nie powiodłaby się, gdyby nie znakomita postawa Jana Vertonghena, Vincenta Kompany’ego i Toby’ego Alderweirelda we własnym polu karnym, gdzie czyścili większość groźnych dośrodkowań Synów Albionu, oraz Thibaut Courtoisa w bramce, bo golkiper Chelsea zaliczył aż sześć udanych interwencji. Na osobne wyróżnienie zasługuje strzelec pierwszej bramki i dominator prawej strony boiska, czyli Thomas Meunier, a także świetnie wywiązujący się ze swoich obowiązków defensywny pomocnik Axel Witsel. Gdyby Meunier mógł zagrać w półfinale, to kto wie, czy Belgowie nie walczyliby jutro o krążek z najcenniejszego kruszcu. Nieźle zagrał też młody Youri Tielemans, na którego nieoczekiwanie w wyjściowym składzie postawił Roberto Martinez. W zasadzie jedynym Belgiem, który dziś zawiódł, był Romelu Lukaku. Napastnik za każdym razem, gdy dostawał dobrą piłkę w polu karnym, wydawał się tym faktem zupełnie zaskoczony i psuł wszystkie swoje okazje. Czerwone Diabły wyjeżdżają z mundialu z brązowym medalem i jest to medal zasłużony. Prezentowali przez cały turniej równą wysoką formę, a swój najgorszy mecz zagrali w półfinale. Dzisiaj zwyciężyli dzięki doświadczeniu, bo po szybko zdobytej bramce wiedzieli jak grać, żeby osiągnąć korzystny rezultat. Tym samym pokazali Anglikom, jak ci powinni się zachować w meczu z Chorwacją. Brawa dla Belgów, szczególnie, że za cztery lata na pewno nie zobaczymy ich już w tym samym składzie.
Kto nie dał rady?
Harry Kane. Niestety, drugi raz z rzędu jesteśmy zmuszeni „wyróżnić” kapitana Anglii wątpliwym tytułem największego rozczarowania meczu. Dzisiaj napastnik Tottenhamu, podobnie jak w starciu z Chorwacją, mógł i powinien strzelić gola, ale był koszmarnie nieskuteczny. Dwa najważniejsze spotkania w wykonaniu lidera Anglików były najgorszymi w jego wykonaniu i król strzelców mundialu paradoksalnie pozostawia po sobie nie najlepsze wrażenie. Po raz kolejny fatalne zawody rozegrał Raheem Sterling, który jak najszybciej chciałby o rosyjskim turnieju zapomnieć. Poza tym, Gareth Southgate postawił na kilku rezerwowych zawodników, ale żaden z nich nie udowodnił, że warto było umieszczać go w pierwszym składzie we wcześniejszych spotkaniach. Z dobrej strony pokazał się Eric Dier, który miał szansę na wyrównującego gola, ale piłkę sprzed pustej bramki wybił w ostatniej chwili Alderweireld. Anglicy opuszczają mundial bez medalu, tym samym wyrównując swoje osiągnięcie z 1990 roku, kiedy także zajęli czwarte miejsce. Z jednej strony to spory zawód, ale z drugiej nikt poważnie na nich nie stawiał, więc postawa młodego składu i tak była miłym zaskoczeniem dla angielskich kibiców. Na medal nie zasłużyli, bo przecież z siedmiu rozegranych meczów aż trzy przegrali (w tym dwukrotnie z Belgami). Przed nimi jeszcze wiele lat wspólnego grania i jeśli okrzepną, to wtedy za cztery lata mogą znajdować się w gronie faworytów.
Najlepsi piłkarze meczu: Eden Hazard i Kevin De Bruyne
Najgorsi piłkarze meczu: Harry Kane i Raheem Sterling
Liczby meczu: 4 (liczba zablokowanych strzałów przez Stonesa), 6 (liczba kluczowych podań De Bruyne’a i udanych interwencji Courtoisa) i 7 (liczba udanych dryblingów Hazarda i kluczowych podań Trippiera)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/403877-czerwone-diably-zasluzenie-zdobywaja-brazowy-medal