Przed nami dwa ostatnie mecze mundialu, więc powoli przychodzi czas podsumowań. Zanim zabierzemy się do wyboru najlepszych piłkarzy całego turnieju, spójrzmy raz jeszcze na oba półfinały i wybierzmy zawodników, którzy stworzyliby zespół spokojnie walczący o złoto.
TRENER Dider Deschamps to wybór oczywisty. W spotkaniu z Belgią nie kombinował, tylko postawił na najbardziej sprawdzony wariant taktyczno-osobowy. Tym samym Francja stała się jak dobrze naoliwiona maszyna, poskładana bez najmniejszych zgrzytów i niemal niemożliwa do rozkręcenia. Belgowie nie mogli znaleźć żadnego sposobu na zorganizowanych do bólu Francuzów i wielka w tym zasługa kapitana mistrzów świata z 1998 roku, który już w niedzielę może triumfować również jako selekcjoner – dotychczas dokonali tego jedynie Mario Zagallo i Franz Beckenbauer. Owszem, jego wizja gry francuskiej drużyny to nie obraz zespołu porywającego stadiony świata, ale przecież liczy się efekt.
BRAMKA Sięgamy po bramkarzy z pierwszego półfinału. Podstawowym zostaje golkiper pokonanej Belgii, bez którego Francuzi mogliby spokojnie mecz wygrać wyżej, niż skromne 1:0. Po pokazie umiejętności z Brazylią Thibaut Courtois po raz kolejny pokazał, dlaczego jest tak cenionym na całym świecie fachowce i gra w londyńskiej Chelsea. Jego interwencje nie pomogły w awansie, ale bez nich mogłoby dojść do blamażu. Z kolei w awansie pomógł Hugo Lloris. Przez cały mecz był niezły, ale prawdziwie decydujący okazał się przy zaskakującym strzale Toby’ego Alderweirelda, który w ostatniej chwili wybronił wykonując prawdopodobnie paradę turnieju. Jako kapitan Francuzów będzie miał prawo jako pierwszy wznieść w górę ewentualny Puchar Świata.
OBRONA W środku obrony postawimy tym razem na mniej pewnego z duetu francuskich stoperów, czyli Samuela Umtitiego. Francuz od początku turnieju jest tym bardziej elektrycznym w dobrze zgranym defensywnym bloku Les Bleus, ale to przecież jego bramka zapewniła awans do wielkiego finału. Jego partnera, czyli Raphaela Varane’a, sadzamy na ławce, pomimo iż to on znowu robił lepsze wrażenie jeśli chodzi stricte o grę obronną. Drugim środkowym obrońcą w wyjściowej jedenastce wybieramy Domagoja Vidę, który w starciu z Anglikami był najpewniejszym elementem chorwackiej defensywy i miał kilka kluczowych interwencji, wybijając piłkę spod nóg pędzących napastników rywala. Zmiennikiem zostaje John Stones – może i angielska obrona nie zachwyciła, a jej filar maczał palce przy zwycięskim golu dla Chorwacji, ale poza tym był przez większość meczu ostatnią instancją i masowo wybijał kierowane przez przeciwników w pole karne piłki. Na prawej stronie najlepszy piłkarz półfinału wśród Synów Albionów i jednocześnie największy z nich wszystkich pechowiec, czyli Kieran Trippier. Otwierający mecz gol, a później mnóstwo celnych dograń otwierających drogę do bramki kolegom i pełne panowanie na swojej flance – szkoda, że pod sam koniec dogrywki musiał zejść z boiska w momencie gonienia wyniku i Anglicy dogrywali spotkanie w dziesiątkę. Jego zmiennikiem jest Sime Vrsaljko. Chorwat miał w półfinale w ogóle nie zagrać z powodu urazu, a tymczasem grał, i to grał jak natchniony. Dzięki jego zabiegom angielska flanka z Ashleyem Youngiem nie funkcjonowała. Do tego zaliczył świetną asystę przy pierwszym trafieniu dla swojej drużyny, a w dogrywce uchronił zespół przed stratą gola wybijając piłkę głową z linii bramkowej. Na lewej obronie stawiamy na Lucasa Hernandeza. Francuz stał się już pełnoprawnym członkiem drużyny i o swoje miejsce w składzie obawiać się nie musi, bo w tej chwili złapał idealny balans między obowiązkami w obronie a zrywami w ataku. Na podmęczonego rywala wpuścimy Josipa Privaricia, który w dogrywce zmienił Ivana Strinicia i przez trzy razy mniej czasu pokazał trzy razy więcej. Jego akcje mogły podwyższyć wynik dla Chorwatów.
POMOC Parę pomocników zabezpieczających środek pola tworzą dwaj najlepsi w tej dziedzinie zawodnicy obu półfinałów: Blaise Matuidi i Marcelo Brozović. Ten pierwszy, nominalnie ustawiony na lewym skrzydle francuskiej drużyny, tyrał jak szalony na każdym centymetrze boiska i co chwila zaliczał odbiory. Ten drugi, w obliczu bardziej stonowanego niż zwykle występu Luki Modricia i Ivana Rakiticia, był w Chorwacji najbardziej wyróżniającym się z graczy środka pola, szczególnie w dziedzinie zamykania przeciwnikowi wolnych przestrzeni na swojej połowie. Na ławce siedzą Paul Pogba, który z Belgami rozegrał bardzo efektywne zawody, i Axel Witsel, jedyny z belgijskich pomocników, który nie zawiódł. Na „dziesiątce” ustawiamy rzecz jasna Eden Hazarda, najgroźniejszą, i w zasadzie jedyną, broń Belgów w nieudanym meczu z Francuzami. Kapitan Czerwonych Diabłów jako jedyny potrafił przyspieszyć, szarpnąć do przodu, minąć kilku rywali dryblingiem, ale jego ospali koledzy nie chcieli się dołączyć do zabawy. O formę zmiennika martwić się nie musimy, bo jest nim przecież Antoine Griezmann. Dyrygował wszystkimi ofensywnymi poczynaniami Les Bleus i posłał kluczowe dośrodkowanie, które na gola zamienił Umtiti.
ATAK Na prawym skrzydle wystawiamy Kyliana Mbappe. To prawda, że przejmuje kilka niezbyt chwalebnych zwyczajów boiskowych od swojego klubowego kolegi z PSG, Neymara, ale jednocześnie nie możemy zapominać, że to gracz po prostu niesamowity, jeśli weźmiemy pod uwagę jego wiek. Udowodnił to w starciu z Belgami, gdzie znów okazał się najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. Na lewą flankę wpuszczamy Ivana Perisicia, architekta chorwackiej wiktorii. Po strzeleniu wyrównującego gola ani na chwilę nie dał Anglikom spokoju i był ich największą zmorą, przez co kompletnie pozbawił ich pewności siebie i doprowadzał do prostych błędów w obronie. Na ławce sadzamy kolegę Perisicia z ofensywy, czyli Ante Rebicia. Zawodnik Eintrachtu Frankfurt jest na rosyjskim turnieju bardzo miłym zaskoczeniem i potrafi popisać się zarówno udanym dryblingiem czy efektownym strzałem, jak i ciężką pracą na całej długości boiska. Rezerwę uzupełnia Dries Mertens, na którego selekcjoner Belgów nie postawił od pierwszej minuty, a gdy ten wszedł z ławki, Roberto Martinez z pewnością zastanowił się, czy tym razem przypadkiem nie popełnił błędu. Jego dośrodkowania efektu nie dały, ale były przynajmniej lekkim powiewem świeżości w nieistniejącym ataku Belgów. Na szpicy musi biegać Mario Mandżukić. Nie dość, że strzelił zwycięskiego dla Chorwacji gola w dogrywce, to po raz kolejny dał się poznać jako napastnik grający aż do bólu, który nie boi się nawet najtwardszych starć z obrońcami i walczy o każdą piłkę od pierwszej do ostatniej minuty. Żadna z pozostałych „dziewiątek” półfinałów (Giroud, Lukaku, Kane) nie pokazała choćby zbliżonej do zawodnika Juventusu klasy, więc w polu karnym rywali będzie musiał sobie poradzić do końca meczu. Znając go i jego kolegów z reprezentacji, kolejne 90 minut nie zrobi mu żadnej różnicy.
Najlepszy piłkarz: Ivan Perisić
Idealna drużyna półfinałów:
Trener: Didier Deschamps
Bramka: Thibaut Courtois (Hugo Lloris)
Obrona: Kieran Trippier (Sime Vrsaljko), Samuel Umtiti (Raphael Varane), Domagoj Vida (John Stones), Lucas Hernandez (Josip Pivarić)
Pomoc: Marcelo Brozović (Axel Witsel), Blaise Matuidi (Paul Pogba), Eden Hazard (Antoine Griezmann)
Atak: Kylian Mbappe (Dries Mertens), Mario Mandżukić, Ivan Perisić (Ante Rebić)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/403831-wybieramy-nasza-druzyne-polfinalow