Turniej wkroczył w decydującą fazę, gdzie poznaliśmy cztery najlepsze zespoły, które powalczą o miano mistrza świata. Francja, Belgia, Anglia, Chorwacja – które tych państwa będzie mogło przez najbliższe 4 lata szczycić się mianem najlepszej piłkarskiej ekipy na Ziemi?
„Football come home” śpiewają angielscy kibice, wierząc na powrót pucharu świata do rąk ich piłkarzy. Zakończyć wieczne wspomnienia i retrospekcje związane z rokiem 1966, kiedy prowadzeni w finale na Wembley przez Geoffa Hursta pokonali reprezentacje RFN 4:2. Sięgając po swój jedyny tytuł świata. Żeby wreszcie udowodnić, iż piłka nożna to angielski sport, a Anglia jest domem futbolu (choć nie do końca).
Anglicy tak blisko finału nie byli od 28 lat, kiedy w półfinale mierzyli się z reprezentacją Niemiec podczas mundialu we Włoszech. Synowie Albionu wtedy ulegli późniejszym mistrzom świata w rzutach karnych. Był to spotkanie, którego nie pamięta blisko ¾ angielskiej kadry. Większości zawodników prowadzonych przez Garetha Souhtgate’a nie było jeszcze na świecie. Zaledwie 7 z 23 piłkarzy powołanych na mundial, z czego 2 z nich urodziło się w trakcie mistrzostw we Włoszech. Wielkim atutem tej kadry jest przede wszystkim młodość. Jednocześnie wiąże się też z pewną wadą – brakiem wielkiego doświadczenia, chociaż patrząc na to, jakie kluby reprezentują poszczególni piłkarze i w jakich meczach mieli okazje uczestniczyć, nie wydaje się, aby to była jakaś szczególna dla nich przeszkoda. Drugi atut to fakt, iż wszyscy piłkarze tej reprezentacji grają w jednej i tej samej lidze. Bez wyjątku. Jest to szczególne ułatwienie jeśli chodzi o zgranie takich piłkarzy oraz ich rozumienie się na boisku. Na co dzień rywalizują ze sobą w ramach spotkań Premier League, znają się, wiedzą kto ma jakie zalety i wady. Takiego atutu mogą im pozazdrościć rozbici po całej Europie zawodnicy Chorwacji.
Anglicy są kreowani na faworytów turnieju od początku, jednak droga jaką przebyli do półfinału nie była taka łatwa. Już w pierwszym meczu byli bliscy niechlubnej dla nich niespodzianki. Męczarnie z Tunezją trwały i trwały, aż wreszcie Harry Kane zdobył w ostatniej akcji meczu decydującego gola. W kolejnym starciu z Panamą wygrali co prawda aż 6:1, ale patrząc na klasę piłkarską reprezentacji z Ameryki Środkowej, wynik wcale nie zaskakuje. Testem miał być mecz o 1 miejsce w grupie G przeciwko Belgii. Mistrzowie świata z 1966 roku mieli znaczną przewagę nad rywalem, ale nie potrafili tego udokumentować golem. Tymczasem ich rywalom ta sztuka się udała. W fazie pucharowej Synowie Albionu również nie grali efektownie. Mecz przeciwko Kolumbii może śmiało uznać za TOP 5 najnudniejszym starć tego mundialu. Ćwierćfinał przeciwko Szwecji zagrali już nieco lepiej, wygrywając 2:0, ale też bez większej rewelacji.
Największą gwiazdą tej ekipy jest przede wszystkim super snajper Tottenhamu – Harry Kane. Do tej pory napastnik przewodniczy w klasyfikacji strzelców mundialu, mając na swoim koncie łącznie 6 bramek. Z jednej strony wynik imponujący, z drugiej – połowa tych bramek padła po rzutach karnych. Bynajmniej trener Southgate ma pewność, iż jego napastnik dobrze sobie radzi z ich wykonywaniem. Być może trenował z piłkarzami wykonywanie tego stałego fragmentu gry. To właśnie nie wykorzystany karny przez tego szkoleniowca, wówczas piłkarza, zdecydował o wejściu Niemców, a nie Anglików do finału w 1990 roku. Jednak nie samym Kane’em Anglicy żyją. Kadra posiada kilku zdolnych piłkarzy na każdej pozycji. Warto wspomnieć o koledze byłego króla strzelców ligi angielskiej z Tottenhamu, Delim Allim. Rozgrywający świetnie sobie radzi z podawaniem piłki do wolnych partnerów, a nawet, jak udowodnił w starciu ze Szwecją, grą w powietrzu i znajdowaniem pozycji do strzału. Zresztą gra w powietrzu musi pasować tej ekipie. Bardzo groźni są szczególnie po rzutach rożnych, często wygrywając starcia główkowe. Cztery gole po rzutach różnych, dwie wywalczone jedenastki po centrach z rogów, jeden gol po rozegraniu rzutu wolnego. Duża aktywność obrońców takich jak Stones, Maguire, Walker czy Tripper daje sporo dobrego całej drużynie. To najlepiej grająca ekipa na tym mundialu po stałych fragmentach gry.
Jednak największym odkryciem tych mistrzostw wśród Anglików jest paradoksalnie bramkarz. Paradoksalnie, ponieważ wielu ekspertów nie widziało w Pickfordzie godnego następcy takich bramkarzy jak Seaman, Shilton czy Banks. Tymczasem golkiper Evertonu spisuje się rewelacyjnie w angielskiej bramce, ratując nie jednokrotnie skórę swoich kolegów. Jego obronione karne Kolumbijczyków oraz trzy „setki” Szwedów w dużej mierze zapewniły Anglikom udział w półfinale.
Gdyby wskazać minus tego zespołu to przede wszystkim skuteczność niektórych piłkarzy (tutaj głównie Sterling oraz Rashford), a także częste niezdecydowanie w rozgrywaniu akcji. Podania idą albo powoli albo są niedokładne pomimo sporej przestrzeni na precyzyjne zagranie.
Rywalami Anglików będą Chorwaci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/403247-anglia-chce-napisac-nowy-rozdzial-po-roku-1966-czy-uda-sie