Zarówno Chorwaci, jak i Rosjanie w 1/8 finału musieli swoje mecze rozstrzygać w konkursach rzutów karnych. Ale pierwszy kwadrans ćwierćfinału w Soczi był prowadzony w tak dużym tempie, że trudno było podejrzewać, że któraś z drużyn jest zmęczona. Z czasem tempo siadało, Chorwaci zaczęli grać ospale i bez pomysłu, z wielką dziurą w środku pola, a bardziej dynamicznie prezentowali się Rosjanie.
To oni, po strzale życia Denisa Czeryszewa, wyszli na prowadzenie. Ale pod koniec pierwszej połowy Chorwaci wreszcie przyspieszyli, Mario Mandżukić znalazł sporo miejsca na dobre dośrodkowanie, a pomiędzy pięcioma zawodnikami Sbornej idealnie znalazł się najgorszy do tej pory na boisku Andrej Kramarić. W drugiej połowie, po kilku zrywach Rosjan, pełna inicjatywa przeszła w ręce Chorwatów. Zupełnie zamknęli gospodarzy w ich własnym polu karnym, słupek obił Ivan Perisić, co chwila dochodzili do dogodnych sytuacji. Chorwacja wreszcie grała jak drużyna znana z fazy grupowej, ze znakomitym ustawieniem w tyłach (wiele dała zmiana Perisicia na Marcelo Brozovicia), kontrolą w środku pola i ciekawymi opcjami rozegrania z przodu, a wszystko dzięki temu, że Luka Modrić w końcu mógł grać wyżej. Rosjanie jednak dzielnie się bronili i nie mogło się obyć bez dogrywki. Tam widać było bardzo jasno, że Chorwaci są na skraju wytrzymałości, ale sił jeszcze starczyło, aby Modrić idealnie dograł z rzutu rożnego, a piłkę do siatki skierowali Domagoj Vida wespół z Verdanem Corluką. Wiadomym było, że druga połowa dogrywki będzie koncentrowała się na rozpaczliwych atakach Rosjan – po jednym z nich idiotycznie ręką zagrał Josip Pivarić, idealnie rzut wolny z okolicy pola karnego wykonał wprowadzony na boisko już w dogrywce Alan Dżagojew, a gola główką strzelił Mario Fernandes. W konkursie rzutów karnych lepsi okazali się Chorwaci i to oni powalczą o medal.
Kto dał radę?
Wszyscy. Warto wyróżnić kapitana Chorwacji, Lukę Modricia. Nie był od pierwszej minuty w swoim żywiole. Zlatko Dalić postanowił zamieszać w ustawieniu swojej drużyny i ustawił Modricia z Rakiticiem jako zabezpieczających środek pola, a Andrej Kramarić miał grać jako „dziesiątka”. W pierwszej połowie wyglądało to po prostu źle, pomimo gola rzeczonego Kramaricia. Zawodnik Hoffenheim nie wypełniał roli łącznika pomocy z napadem i w środkowej strefie Chorwacji ziała wielka dziura, którą zakopał dopiero Modrić po przerwie, kiedy w końcu mógł zagrać wyżej. Pokazał, że jego udział w konstruowaniu ataków bałkańskiej drużyny jest po prostu konieczny. Jego partner z pomocy, Ivan Rakitić, dzisiaj miał zadania bardziej zachowawcze, ale wywiązywał się z nich znakomicie. No i strzelił decydującego karnego, a podchodził do niego z gigantyczną presją. Daniel Subasić znowu obronił karnego w serii jedenastek i powoli staje się specjalistą w tej dziedzinie. Ale radę dali także Rosjanie – Mario Fernandes, który błąd przy pierwszej bramce dla Chorwatów wynagrodził z nawiązką swoimi niezmordowanymi rajdami prawą flanką i golem na 2:2 pod koniec dogrywki; Roman Zobnin, który niemal w pojedynkę zablokował dzisiaj możliwość rozgrywania piłki przez Chorwatów w środku pola; ale także Denis Czeryszew i Alan Dżagojew, którzy pokazali te parę pięknych dotknięć piłki, za które tak kochamy futbol. Pierwsza połowa nie zwiastowała wspaniałego widowiska, a tymczasem byliśmy świadkami wspaniałych emocji. Chorwaci powalczą o finał z Anglikami – to będzie wielkie spotkanie.
Kto nie dał rady?
Nieliczni. Do ostatnich chwil dogrywki przegranym wydawał się być Stanisław Czerczesow. Selekcjoner Sbornej powinien mieć wieczny kredyt zaufania za to, że z dość przeciętnego składu wycisnął maksimum możliwości, ale dzisiaj zachowawcza taktyka oparta na kontratakach nie wystarczyła. To, co świetnie zdało egzamin w spotkaniach z Arabią Saudyjską i Egiptem, nie sprawdziło się w starciu z rywalem o lepszej jakości. Rosjanie walczyli jak lwy, ale całkowicie oddali piłkę Chorwatom i liczyli tylko i wyłącznie na błyskawiczne kontrataki oraz umiejętność gry w powietrzu zawodników biegających z przodu. Ale przecież wyrównali i doprowadzili do konkursu jedenastek, więc tej taktyki nie sposób osądzić. W pierwszej połowie nie dawali rady Chorwaci, grający ospale i na raty. Na dogrywkę wychodzili wyglądając jak wraki, ale jednak udało im się wcisnąć bramkę i pomimo wyrównującego gola oraz wspaniałego dopingu rosyjskich kibiców zachować zimną krew w rzutach karnych. Igor Akinfiejew wybronił jedną jedenastkę, ale dzisiaj to nie wystarczyło. Rosjanie odpadają, ale nikt nie powinien mieć do nich pretensji. Z pewnością wykręcili wynik, którego nikt im przed rozpoczęciem turnieju nie wróżył, bo przecież reprezentacja była wtedy w strzępach. Ćwierćfinał dla gospodarzy i tyle – dzisiaj kompletnie zdominowani przez Chorwatów, nie mogą mieć pretensji, że nie udało się uzyskać więcej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/402942-w-slowianskim-pojedynku-gora-chorwaci-rosjanie-out
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.