Anglicy i Kolumbijczycy nie pokazali dzisiaj zagrań piętką, nie posyłali genialnych prostopadłych podań przecinających szyki obronne rywala, nie dryblowali mijając trzech rywali. To był mecz nerwowy i rwany, gdzie częściej niż wyrazy niedowierzania na twarzach kibiców po idealnie podkręconych strzałach obserwowaliśmy grymasy bólu niekiedy bardzo brutalnie faulowanych piłkarzy.
Przez całe spotkanie oba zespoły zamykały dostęp do własnej bramki, ale jednocześnie niewiele robiły, aby znaleźć drogę do bramki przeciwnika. Mocniej zaczęli Anglicy, ale konkretów brakowało. Głównym pomysłem było poszukiwanie Harry’ego Kane’a i testowanie stałych fragmentów gry. Ze strony Kolumbijczyków klarownych sytuacji nie było w ogóle, dość powiedzieć, że w pierwszej połowie oba zespoły oddały po jednym celnym strzale. Po zmianie stron nie było wiele lepiej, a spotkanie robiło się z każdą chwilą coraz gorętsze, aż w końcu Carlos Sanchez (ten sam, który otrzymał czerwoną kartkę w 3. minucie spotkania z Japonią) skoczył z impetem na Kane’a w polu karnym, po czym sam faulowany wymierzył sprawiedliwość. Co chwila dochodziło do stykowych sytuacji, a piłkarze skakali sobie do gardeł. Anglicy już witali się z ćwierćfinałem, kiedy w doliczonym czasie gry Kolumbia wywalczyła pierwszy w meczu rzut rożny. Odpowiednio wymierzone dośrodkowanie Juana Cuadrado wykorzystał nie kto inny, tylko… Yerry Mina – tym samym stoper strzelił trzeciego gola w swoim trzecim spotkaniu. W dogrywce przeważała Kolumbia, ale gra była na tyle szarpana, że żadna z drużyn nie była w stanie postawić kropki nad „i”. W konkursie rzutów karnych lepsi okazali się Synowie Albionu i tym samym przełamali klątwę trwającą od 1990 roku – sześciokrotnie odpadali w fazie pucharowej mistrzostw Europy i świata po konkursach jedenastek.
Kto dał radę?
Yerry Mina i Harry Kane. Z powodu mizerii obu zespołów wybieramy po jednej wiodącej postaci z każdego z nich. Jakim cudem środkowy obrońca, który strzela trzy gole w trzech meczach na mistrzostwach świata jest głębokim rezerwowym w FC Barcelonie? Zawodnik, który trzy razy pokonuje bramkarza idealnie wyskakując do dośrodkowań z rzutów rożnych nie jest kompletnie wykorzystywany w zespole, który nie słynie wcale z piłkarzy potrafiących wykorzystywać takie sytuacje? To pytanie skierowane do sztabu szkoleniowego katalońskiego klubu, bo dla kibiców na całym świecie Yerry Mina stał się fenomenem. Na pozycji środkowego obrońcy u Anglików grał John Stones, który w fazie grupowej także dwukrotnie trafił do bramki rywala, ale dzisiaj skuteczny był już tylko Kolumbijczyk – co więcej, to właśnie Stones miał kryć Minę przy tym finałowym dośrodkowaniu. Kiedy jego zespół miał nóż na gardle, obrońca wyskoczył tak, jak tylko on potrafi, i doprowadził do remisu. Wcześniej nie zawiódł Harry Kane, który wywalczył rzut karny i sam go wykorzystał. Po raz kolejny dał swojej drużynie pewność i pokazał, że można na niego liczyć, gdy jego kolegom nie idzie. W konkursie jedenastek strzelał jako pierwszy z Anglików i także się nie pomylił, dzięki czemu nadał ton próbom kolejnych strzelców. Z sześcioma trafieniami Kane przewodzi klasyfikacji strzelców. Przed Anglią teraz ćwierćfinał ze Szwedami i kolejne spotkanie w roli faworyta.
Kto nie dał rady?
Obie drużyny. Obejrzeliśmy dość brzydkie spotkanie, naznaczone chamskimi zagrywkami z obu stron i defensywnym stylem, który jednocześnie potrafił być irytująco chaotyczny. Poza Kanem w drużynie Anglii można jeszcze wyróżnić Kierana Trippiera i Ashleya Younga, którzy jako wahadłowi wydatnie pomogli w neutralizacji kolumbijskich skrzydeł i dawali coś w ofensywie. Nie można zapomnieć też o Jordanie Pickfordzie, który w konkursie rzutów karnych wybronił strzał Carlosa Bacci. Wśród Los Cafeteros najjaśniejszym punktem zespołu, obok Miny, był nadaktywny Juan Cuadrado. Kolumbijczycy wyszli na mecz nastawieni na grę obronną, bo Jose Pekerman nie mógł skorzystać z Jamesa Rodrigueza. To narzuciło ton meczowi, który polegał na zamykaniu swojej połowy, a nie otwieraniu połowy rywala. Ale Cuadrado był właśnie jedynym, który szarpał, a podczas gonitwy za wynikiem był wręcz jak nakręcony króliczek z reklamy baterii. To nie był wielki mecz, o którym będziemy wspominać przez lata. Kolumbii może być szkoda ze względu na Cuadrado czy Minę, ale to nie była przecież taka Kolumbia, która robiła furorę przed czterema laty. Anglia ma młody skład, który pewnie przy innym ułożeniu tabeli miałby poważne problemy, bo dziś wyraźnie zabrakło pomysłu na grę. W istniejącym układzie już tylko krok dzieli Wyspiarzy od strefy medalowej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/402408-anglia-przelamuje-klatwe-karnych-i-pokonuje-kolumbie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.