Mecz Hiszpanii z Rosją był dla kibiców nie lada wyzwaniem. Sborna postanowiła zaparkować autobus na własnej połowie, a La Furia Roja nie miała pomysłu, jak ową skomasowaną obronę rywala złamać. Po samobójczym golu Siergieja Ignaszewicza sprowokowanym przez Sergio Ramosa wydawało się, że Hiszpanie przejmą inicjatywę. Nic z tych rzeczy – grali potwornie wolno i przewidywalnie, za co zostali ukarani jeszcze przed przerwą. Gerard Pique został trafiony piłką w rękę przez Artioma Dziubę, a rosyjski napastnik pewnie wykonał jedenastkę. Druga połowa była jeszcze gorsza niż pierwsza i jedyne, co oglądaliśmy, to nie mające końca podania po obwodzie między zawodnikami w czerwonych koszulkach. W dogrywce widzieliśmy kilka pojedynczych zrywów, ale ostatecznie zwycięzcę musiał wyłonić konkurs rzutów karnych, w którym nie popisali się Hiszpanie, a dwa strzały obronił Igor Akinfiejew.
Kto dał radę?
Igor Akinfiejew. Rosjanin nie był zaskakiwany przesadnie groźnymi strzałami bezradnych Hiszpanów, ale jednak dziewięć razy był zmuszony do interwencji i tylko samobójczy strzał Ignaszewicza dał radę go zaskoczyć. Bramkarz CSKA dzięki konkursowi jedenastek w kilka chwil stał się żywą legendą rosyjskiej reprezentacji, udanie interweniując przy próbach Koke i Iago Aspasa. W dobrym występie golkipera wydatnie pomogła postawa bloku defensywnego Sbornej, bo dzięki przede wszystkim Mario Fernandesowi, Ilji Kutiepowi i nieszczęsnemu Ignaszewiczowi (pomimo samobója grał dobrze), bajeczna technika hiszpańskich pomocników na niewiele się zdała. Rosjanie byli waleczni, ale nie możemy mitologizować ich postawy w potwornie słabym meczu na Łużnikach. Gospodarze zaprezentowali klasyczny antyfutbol, w którym jeden jedyny napastnik czekał na długie dogranie od reszty zespoły, która postawiła na własnej połowie potrójne zasieki. Z czysto kibicowskich powodów trudno trzymać kciuki za zespół grający w taki sposób, ale jednak tak taktyka przyniosła oczekiwany efekt. Awans do ćwierćfinału jest wielkim osiągnięciem rosyjskiej reprezentacji i od teraz jej piłkarze już nic nie muszą, a wszystko mogą, więc stać ich na sprawienie kolejnej niespodzianki.
Kto nie dał rady?
Hiszpanie. Każdy z osobna i wszyscy razem. 79% posiadania piłki, 24 strzały, ponad tysiąc wymienionych podań – i co? I nic. Reprezentacja wypełniona po brzegi wielkimi nazwiskami była dzisiaj kompletnie bezradna, grała na zerowej szybkości i momentami można było się zastanawiać nad stopniem zaangażowania piłkarzy. Oczywiście, Rosjanie nie ułatwiali sprawy swoją skomasowaną obroną, ale zawodnicy pokroju Isco, Davida Silvy, Koke, Marco Asensio czy Andresa Iniesty nie powinni mieć problemów z przełamaniem oporów ze strony formacji dowodzonej przez 38-letniego stopera CSKA Moskwa. Widoczny był brak jakiejkolwiek taktycznej myśli, bo trudno za takową uznać niekończące się klepanie do najbliższego. Jedynie wpuszczeni na boisko w końcówce Iago Aspas i Rodrigo Moreno wprowadzili nieco ożywienia w szeregi Hiszpanii, ale działo się to w okolicach 110. minuty meczu, więc o prawie dwie godziny za późno. Kompletnie niezrozumiałe było nie pójście za ciosem po strzeleniu gola, bo Rosja była do ogrania. Zamiast tego Hiszpanie chcieli wywalczyć awans jak najmniejszym nakładem sił. Ale wtedy do akcji wkroczył Gerard Pique z iście siatkarskim zagraniem w polu karnym i cały misterny plan wziął w łeb. Widać, że zamieszanie z wymianą selekcjonera przed samym mundialem nie pozostało bez wpływu na postawę piłkarzy. Wydawało się, że po fazie grupowej wreszcie zabiorą się do roboty, ale ich gra w meczu z Rosjanami absolutnie nie zasługiwała na awans do ćwierćfinału. Po Niemcach, Portugalii i Argentynie, Hiszpania to kolejny faworyt, który wraca do domu przedwcześnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/402065-igor-akinfiejew-bohaterem-rosji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.